Trafił
do moich rąk na samą gwiazdkę 2022 roku niezwykle inspirujący tomik poetycki
Katarzyny Hudy pt. Wyjście, wydany przez Mieleckie Towarzystwo Literackie.
Mielecka poetka swój czwarty zbiór wierszy opatrzyła nieprzypadkowo takim
właśnie tytułem. Jak sama pisze we wprowadzeniu do tego tomiku: „Każdy człowiek
chciałby być szczęśliwy i posiada własną definicję szczęścia. Szczęść się nie
porównuje, nie waży, nie ocenia. Moje nie musi być szczęściem dla kogoś innego
i na odwrót. Czasami harmonia życia zostaje zachwiana. Spotyka nas coś, co
powoduje, że zmienia się trajektoria naszych uczuć. Wkrada się strach, smutek i
niepewność. Każdy człowiek posiada indywidualną zdolność do radzenia sobie w
sytuacjach trudnych. To co pomaga przetrwać to uświadomienie sobie, że z każdej
sytuacji istnieje wyjście”.
To bardzo ważna teza młodej poetki (urodzonej w 1979 roku). Umiejętność
przystosowania się do różnych sytuacji życiowych bierze się zapewne z
doświadczenia, ale też z wykształcenia – wszak autorka jest absolwentką
filozofii na Uniwersytecie Rzeszowskim, pracuje zaś z osobami
niepełnosprawnymi, co też ma wpływ na jej postrzeganie świata i naszej kruchej
kondycji, także tej psychicznej.
Stąd zapewne bierze się też ta poezja, z wyjścia naprzeciw drugiemu człowiekowi
zorientowana na to, aby podzielić się tym doświadczeniem, dać świadectwo świata,
który wciąż przemienia bieguny swojej aktywności. Oczywiście, że otwierając się
na innych, niejednokrotnie trafiamy też na zupełną obojętność, niezrozumienie,
odrzucenie, dlatego w wierszu rozczarowanie tak podmiot liryczny
pisze o życiu: „lubimy czarować swoje życie/ już w plecaku szkolnym zaczynamy
gromadzić plany/ na jutro i na życie które zawsze przed nami/ zapisujemy
zadania pytania i strugamy ołówki oczekiwań/ by dokładnie wypełniać formularze
życzeń/ i nigdy nie wiadomo/ kto jest odpowiedzialny za rozczarowanie”, a
puentuje swoją wypowiedź w taki sposób:
może nie
warto łapać w sito już płynącego życia
jedynie chłodzić stopy w rzece przeznaczenia
To prawda, że nie da się zmienić
prądu rzeki, czasu, historii. Można czasami tylko opatrzyć komuś rany,
ofiarować dobre słowo, by życie było znośniejsze. Bo też nasze oczekiwania
zderzają się z potrzebami innych, bardzo często zmuszają nas do „wyścigu szczurów”,
do egocentrycznych zachowań, do zaniku współodczuwania krzywdy, ale również
małych radości najbliższych.
Także konflikt zbrojny toczący się za naszymi granicami nie daje poczucia
czystego sumienia. W wierszu czyja wojna poetka pisze: „mówią że to
nie moja wojna/ że trzeba żyć dziękować bo u nas spokój/ a mnie budzi płacz
wystraszonych dzieci/ choć to nie mój sąsiad został zabity bo poszedł po
chleb/ to ja odczuwam żałobę.” Swoje wyznanie podsumowuje słowami: „czy to
wystarczy by czuć komfort i planować wakacje/ mówią to nie twoja wojna a ja mam
takie samo serce/ i w tym samym miejscu co matka/ która opatruje dziecku
oderwaną nogę/ dopóki nie ustaną strzały kierowane w niewinność/ to będzie też
moja wojna”.
Tak, to jest też nasza wojna, jeżeli nawet nie dotyka nas bezpośrednio. Być
może pobrzmiewa tutaj ton lekko dydaktyczny, ale pisać o działaniach zbrojnych,
które toczą się tu i teraz, jest niezwykle trudno, a dystansu do potworności
dziejących się za naszą wschodnią granicą nikt przecież nie posiada.
Ważnym tematem Wyjścia okazuje się kontakt z Nadprzyrodzonym, z
obecnością Boga w naszym życiu. Podmiot wiersza krótkofalówka nie bez
pewnych form żartobliwego dystansu stwierdza: „wydzielono pasmo radiowe i tak
zostałam/ z krótkofalówką do dyspozycji/ urządzenie proste w obsłudze/
gwarantujące kontakt/ i przepływ informacji potrzebnych do przeżycia/ oraz
pewność uzyskania niezbędnej pomocy/ w przypadku zagubienia// dostałam jedną a
drugą podobno Bóg// w dzieciństwie miałam z nim kontakt ciągły/ praktycznie bez
zakłóceń/ mówiłam pytałam i otrzymywałam ciepłe odpowiedzi/ z czasem kontakt
się coraz bardziej urywał/ słyszałam zakłócenia i szumy/ a odpowiedzi nie były
już zrozumiałe/ (…)/ czasem próbuję w sercu nacisnąć guzik i coś wyszeptać/ i
choć nie słychać odpowiedzi to miga zielone światełko/ kontaktu”.
Tak, po wieku niewinności, bardzo często w okresie dojrzewania, buntu – tracimy
kontakt z tym, co etyczne, pierwsze, ważne. Budujemy swą własną tożsamość z
oczekiwań. Swoich, środowiska. Ale ten etap też przemija. Chcemy wówczas
odnaleźć to, co kształtowało nas i naszą osobowość w okresie dzieciństwa.
Obyśmy za autorką mogli powiedzieć, że wciąż miga w nas to „zielone światełko
kontaktu”.
Chciałbym zwrócić także uwagę na anioły, które pojawiają się w tych wierszach,
a szczególnie na spotkanie z aniołem w utworze o tym samym tytule.
Podmiot liryczny konstatuje w nim: „mam szczęście że nie jestem sama ani
chwili/ nalej mi proszę na jutro szklankę świeżej wiary”.
Można też w tomiku autorki Zagubionego Skrzydła znaleźć
horacjańskie carpe diem, ideę cieszenia się życiem tu i teraz, jak w
wierszu nowy dzień, w którym poetka oznajmia: „zapowiada się dobry dzień/
jedyny dany nam właśnie dziś”. Tak, nigdy nie wiadomo co los przyniesie nam
jutro, dlatego cieszmy się chwilą obecną, tym, co ona przynosi. Bo zawsze
gdzieś obok, „na palcach wschodzi słońce promieniem przemykając/ obok budy przygarniętego psa”, lub:
„mgła i kropelki rosy tworzą nad polami kobierzec/ po którym zając przeskoczy/
lub sarna zgrabnie przebiegnie”…
Obrazy z natury, np. z gór, Połonin (firanka), z jesieni (jesienny list), ze
spacerów z muzyką Starego Dobrego Małżeństwa (parafia), a nawet z burzy
(przeczekać), tworzą nastrojowe, wręcz muzyczne inspiracje wplecione dyskretnie
przez wszystkie strofy tego tomiku. Znajdujemy tu także wiersze rymowane, takie
jak kraty czy spacer, które można by bez problemu zaśpiewać przy
akompaniamencie rytmicznej muzyki.
Wszystkie drogi prowadzą jednak do domu. Rodzinnego domu, do którego w
wierszu prawdziwy dom poetka wprost zaprasza: „niech dom będzie
zawsze otwarty/ okiennice szerokie i jasne/ niech spokojnie falują zasłony/
ludzie niech chcą tu przychodzić/ (…)/ po pięknej nocy zawsze przyjdzie dobry
dzień/ jedynie trzeba o świcie/ pozbierać pióra aniołów/ ciągle tu krążą”. A
jeżeli każda ścieżka zmierza do domu, to musi także wieść do miłości, nawet
jeżeli czasem bywa ona trudna.
Chciałbym przytoczyć na koniec w całości wiersz milczenie, będący
podsumowaniem dróg, które prowadzą zawsze do jakiegoś wyjścia. Nie traćmy
wiary, że do dobrego wyjścia.
milczenie
jest zamknięciem drzwi słowom
aby nie dotarły do kogoś
albo żeby nie dotarły do nas
mamy jedne drzwi w sercu
prawidłowy kod do otwarcia
składa się z sześciu liter
miłość
Tomik jest ilustrowany pięknymi autorskimi – wręcz unikatowymi zdjęciami
przyrody, ale nie tylko. Sądzę, że talent w dziedzinie poezji idzie u Katarzyny
Hudy w parze z fotografią, świadcząc o dużej wszechstronności i wrażliwości na
subtelne piękno, składające się na to właśnie Wyjście. Wyjście ku
przeznaczeniu, które możemy przecież kształtować i kierować go ku Dobru, ku
temu, co etyczne, ale i empatyczne. Ale też szczere, chociaż nieraz bolesne.
Polecam ten tom każdemu, kto zechce na chwilę przystanąć i zdobyć się na
refleksję o tym, co ważne, choć często na pierwszy rzut oka niezauważalne. Bo
poetka ma odwagę o tym wszystkim mówić w imieniu wątpiących i poszukujących
tego co, klasycznie Dobre, Piękne i Prawdziwe.
Jan Belcik
Katarzyna
Hudy, Wyjście, Mieleckie Towarzystwo Literackie, Mielec 2022.
https://pisarze.pl/2022/12/27/jan-belcik-wyjscie-ku-zielonym-swiatelkom/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz