W poszukiwaniu
miłości
I
Jestem błękitnym słońcem
barwnym ptakiem nocy
drzewem z korzeniami na dnie oceanu
ognia drobiną splecioną z pajęczyną
Na planecie niewłaściwej zabłąkaną
we mgle czasoprzestrzeni
W poszukiwaniu miłości
dotyku, który topi lody samotności
oddechu ciepłego i szeptu
kojącego...
II
Jestem jesiennym deszczem
tęsknoty dreszczem
Jestem słońca ostatnim promieniem
a potem nocy westchnieniem
samotną łódką jak orzecha skorupką
na oceanie codzienności
Bądź łagodnym wiatrem
kojącym żarem
i moim niebem
światłem w ciemności mej samotności
busolą i moją wytęsknioną
krainą szczęśliwości
Insomnia
Biegną myśli miliony
niczym dzikie konie
szalone jak one
Wiruje mój umysł
w tym szaleńczym pędzie
nocnych rumaków
mijając po drodze kamienie milowe
samotności
tęsknoty
smutku...
Ponieście mnie
gdzie moje szczęście jest
Sen nocy letniej
Kiedy księżyc w pełni
pocałunki
składa
na chłodnej tafli
jeziora
kiedy promienie jego
niczym dłonie świetliste
zanurzają się
w wodach nieruchomych
pod bacznym okiem
drzew sylwetek jak ze snu
szumiących
pląsających na wietrze
ja
o nas razem
marzę
... w gorączce miłości
W noc letnią
tak uroczą, tak jasną
W świecie tym całkiem zagubiona
zabłąkana pośród życia ścieżek
tęsknię za miłością
Za Tobą bardzo tęsknię,
kochany
Przyjdź
i spraw, bym znowu tak
do
nieba uniosła się wysoko
jak
beztroski, radosny ptak
Poza moją galaktyką
Tak za Tobą szaleję...
tak
za Tobą smutnieję...
gdy
daleki jesteś
niczym
w innej galaktyce
Wody tęsknoty
Skute
lodem jezioro bez dna
wypełnione
wodami tęsknoty
Rozbitek
Niczym rozbitek
ze
statku miłości
trwam
na swej wyspie
Samotna
niemalże
szalona
lękiem
i smutkiem przepełniona
Walczę
i płaczę
żyję
i konam
Tęsknię
za
światem utraconym
Niczym rozbitek
walczę,
by przetrwać
Zginąć
mi nie daj
kiedy
wciąż czekam
na
miłości Twej światło,
kochany...
Ucieczka
Wrażliwa aż za...
płaczliwa jak ta deszczowa
na niebie skutym ołowiem smutku
Kwas zagadek nierozwikłanych
szczodrze na mnie wysypanych
z boskich wysokości sączy się
i zżera dawnego raju pamięć
Co będzie dalej?
Wie tylko On
Jedna teraz myśl
Schować się
w muszli ramion
ukochanych...
* * *
Za dniem nowy dzień
niewiele
różni się
Korowód
szarobury, gorzki
beznadziei
i bezmiłości
Samotna gwiazda zawieszona
na nocnym nieba
bezkresie
wśród ryku
gromów
błyskawic błysku
Od życia burz do ciszy
... ciszy tuż przed kolejną
nawałnicą
Samotny żeglarz
przez morza,
oceany
wędrowiec poprzez manowce
wyzwań i przeszkód, ograniczeń
bez odwrotu
z nadziei iskrą
nikłą
W poturbowanej,
złamanej duszy
* * *
W głowie burza myśli...
Nie
pogubić się w tym świecie
coraz
bardziej szalonym,
w
pędzie zdarzeń...
A
zakurzony staruszek Budda
patrzy
z wysokości szafy
Niewzruszony...
Pod okładką
pod skórą zwyczajnie wyglądającej
kobiety
gorąca krew...
niezaspokojona...
pozornie twarda –
marzy o czułości
może nie zasługuje
lecz pragnie czuć się wyjątkowa...
wtedy dostaje skrzydeł
Różą Twoją kiedyś byłam
Różą Twoją kiedyś byłam
by
spotykać mnie marzyłeś
Gdzie
zagubił się
nasz
płomień
Gdzie
są iskry, co płonęły
w
oczach moich
i
błękitnej głębi Twoich, gdzie?
To
tylko Bóg (lub Diabeł) wie
Coś się kończy
Jestem księgą przeczytaną,
porzuconą, zapomnianą.
Nudna treść,
nie dasz rady dojść do końca,
a więc „Cześć!”
mówisz mi...
Wyjdę, cicho zamknę
drzwi
dawnego życia.
Koniec bajki,
trzeba zmykać
za gór siedem,
siedem mórz,
szukać przygód nowych,
nowych życia burz.
* * *
Gdybym to tylko potrafiła, z radością
dziś bym przemieniła w czarujące słów szeregi,
w wersy magiczne, czystą słodycz
niezwykłych myśli mych motyle.
Gdybym tylko potrafiła, z radością
dzisiaj bym chwaliła, co w żyłach płynie i każe żyć,
chociaż nie widzisz tego ty, lecz czujesz.
Ptaków najmilszą uchu pieśń
usłyszałbyś w wierszach, które dziś bym wam
tworzyła.
Gdybym to tylko potrafiła...
Kawałkiem nieba dla serc zgnębionych,
głosem, którego niejeden
z trudem poszukuje w sobie,
chcę by poezja moja była,
a ja promienne twarze zobaczyła
tam, gdzie kiedyś jedynie mrok i nadzieja
w ponurych murach myśli ciemnych uwięziona.
... wygodnym kątem, gdzie można ukryć się
i zapomnienie znaleźć choć przez chwilę,
po tym, czego chcąc nie chcąc doświadczyłeś,
wzlotach, upadkach, pływach życia
i nawałnicach,
niosących tam, gdzie przestrzeń dzika, gdzie
znaleźć się nie marzył nikt.
Tu i teraz
W chwili pozostać tej na zawsze
gdy słońca ciepło skórę pieści
dźwięki przyrody dookoła
przyroda swe radosne wieści
wszem wobec przekazuje:
„Życie jest piękne, zobacz, nie śpij!
człowieku... zmartwieniu nie daj się
co życie truje.”
...Zanurzyć się w tym co tu i teraz
choć chcesz uciekać daleko nieraz
rozpamiętywać co minęło
albo myślami biec do przodu...
Cóż przyjdzie z tego? Szkoda zachodu
Wiosenny dzień dziś rozśpiewany
niedzielny czas, nieśpieszne chwile
Dam dzisiaj ponieść się motylom
Pozwolę ptakom w sercu zagrać
koncerty najpiękniejsze, tak spokojne
że z myśli skołatanych przepędzają wojnę
Wsłucham się w żab nawoływanie
gołębi zakochanych pogruchiwanie
Otulę kolorami wiosny –
mój mały świat też dziś radosny
zieleń, błękity, bażant krzyczy
powietrze dźwięków skrzydlatych pełne...
Budzi się świat i budzę ja
spokojna i radosna dzisiaj
Już bez pośpiechu
i bez stresów
Obawy znikły gdzieś...
Co jest, niech będzie
Życie –
nieś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz