Czy można uchwycić w słowie
współczesność? Czy można oddać jej rytm, jej bolączki i tęsknoty, a
jednocześnie nie zatracić się w powierzchowności chwili? „Selfie z milczącym
aniołem” Zbigniewa Michalskiego to tomik, który podejmuje tę próbę – z odwagą, z
dystansem, ale i z czułością. To poezja, która nie pozostawia czytelnika
obojętnym. Wręcz przeciwnie – zmusza go do refleksji, wciąga w dialog, czasem
prowokuje, a czasem podaje dłoń, jak dobry przyjaciel w chwili zwątpienia. Poezja
tego twórcy jest głosem świadomego obserwatora – uważnym, celnym i niepokornym.
Podzielona na trzy części, prowadzi nas przez różne odsłony rzeczywistości.
Pierwsza część mierzy się z egzystencjalnymi pytaniami, refleksjami nad
samotnością, przemijaniem i kondycją człowieka. Druga część to ekfrazy –
poetyckie dialogi ze sztuką, które wydobywają z obrazów nowe znaczenia, nadają
im literacką głębię. Trzecia część jest najbardziej osobista – pełna dedykacji,
humoru i melancholii. Michalski operuje słowem z precyzją i wyczuciem. W „Jak
dobry sen” czuć delikatność i ulotność chwili, subtelność dotyku, który może
zmienić wszystko. Natomiast w „Wieży Babel półgłówków” poeta wyciąga ostrze
ironii, obnażając absurdy współczesnego świata, gdzie język stał się narzędziem
manipulacji, a prawda – towarem na sprzedaż. Poetę można zapytać: czy świat
naprawdę składa się tylko z klaunów, którzy „nietuzinkowy gest z łatwością
zamieniają w nawałnicę gromkich oklasków”? Czy jesteśmy już tylko widzami tej
groteski, czy jeszcze możemy wstać i zburzyć scenę, na której wciąż występują
„etatowi miłośnicy lunaparków dla smutasów”? A może wciąż jeszcze, jak w „W pogoni
za marzeniami”, mamy w sobie siłę, by „skrzydła mieć zawsze ze sobą”? Czy
słyszycie jego odpowiedź? Czy na pewno ją znacie? Sprawdźcie i podzielcie się z
innymi. Są w tym tomiku wiersze, które dotykają samej istoty współczesnej
egzystencji. „Tysiąc trzeci” nie jest tylko obrazem wojny – to krzyk rozpaczy,
która przestaje być słyszana. „Samotni ludzie” nie są jedynie jednostkami
opuszczonymi, to metafora świata, który zatracił zdolność dostrzegania drugiego
człowieka. W „Sztucznej inteligencji” odbija się nasza technokratyczna
przyszłość – jej chłód, bezduszność, ale i fascynacja tym, co nieludzkie. „Mężczyzna
porzucony dla młodszego” to nie tylko miłosna tragedia, ale także rozważania o
ludzkiej samotności, o momencie, w którym przeszłość osiada jak ciężki kamień,
a teraźniejszość staje się pustym rytuałem. To poezja o losie człowieka, który
stracił to, co było jego punktem odniesienia. Tak samo „Za podwójną gardą
zuchwałości” – to nie tylko metafora o tych, którzy chowają się w swoich
małych, bezpiecznych światach, ale także przypomnienie, jak wielu z nas zamyka
się na świat, na prawdę, na drugiego człowieka. Ale jest też w tym tomiku
światło. „Anioły na pełny etat” ukazują tych, którzy, choć niedostrzegalni,
zmieniają rzeczywistość drobnymi gestami dobra. „W moim cyrku” pokazuje, że
teatr życia, choć pełen śmieszności, wciąż może zostać zdemaskowany. „Moje
koordynaty” to wyznanie, które zdaje się brzmieć jak zapewnienie – człowiek nie
musi podążać bez celu, może „hodować od wielu lat na osobisty użytek kwiat
szczęścia” i uczynić go darem dla innych. Zbigniew Michalski wydaje się
mistrzem obserwacji codziennych detali, które w jego poezji zyskują symboliczne
znaczenie. Wiersze takie jak „Szarości” czy „Poczta pantoflowa” mówią o
pozornie błahych zjawiskach, które jednak kształtują naszą rzeczywistość. W
jego utworach język nie służy wyłącznie do opisywania – jest narzędziem
odkrywania, dekonstrukcji i ponownego składania świata. Jego metafory są
zarówno subtelne, jak i dosadne – ukazują wieloznaczność rzeczywistości i
pozostawiają czytelnika z pytaniami, które rezonują jeszcze długo po zamknięciu
tomiku. Kim jest więc milczący anioł? To symbol – tego, co tracimy, tego, czego
nie słyszymy, tego, co próbuje do nas przemówić, ale ginie w zgiełku
codzienności. To może być sumienie. Może być poezja. Może być człowiek, który
wciąż wierzy, że świat można zrozumieć – nawet jeśli nie można go naprawić. Czy
milczenie anioła to oskarżenie czy litość? Czy jego usta są zamknięte, bo nie
chce mówić, czy dlatego, że my już go nie słyszymy? Czy poetę czeka ten sam
los, gdy mówi o tym, co boli, ale odbiorca pozostaje głuchy? Michalski, twój
anioł nie mówi, ale ty nie milczysz. Twoje wersy to krzyk. Dlaczego warto
sięgnąć po ten tomik? Bo Zbigniew Michalski jest poetą, który nie daje gotowych
odpowiedzi, lecz stawia pytania, które rezonują w nas długo po zamknięciu
książki. Jego poezja jest lustrem, w którym możemy dostrzec siebie – swoje
lęki, swoje nadzieje, swoje wątpliwości. To poezja, która mówi do człowieka,
nie unika trudnych tematów i zmusza do zatrzymania się, do chwili refleksji w
świecie, który pędzi bez wytchnienia. To także okazja, by poznać autora, który
w swoich wersach daje nam część siebie – jego wrażliwość, jego spojrzenie na
świat i umiejętność uchwycenia tego, co zwykle umyka naszej uwadze. Poezja
Michalskiego nie jest ucieczką od rzeczywistości – jest jej przenikliwą
diagnozą, która może stać się dla nas przewodnikiem w rozumieniu siebie i
otaczającego nas świata. Jedno jest pewne – „Selfie z milczącym aniołem” to
poezja, która zostaje. To zbiór, który rezonuje w umyśle jeszcze długo po
ostatnim wersie, prowokując do refleksji i powrotu do jego treści. Bo poezja
Michalskiego, choć czasem gorzka, jest jak światło w mroku – przypomina, że
nawet w milczeniu można znaleźć prawdę.
Withkacy Zaborniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz