wtorek, 11 lutego 2025

Selfie z milczącym aniołem – recenzja tomiku poezji Zbigniewa Michalskiego




 Czy można uchwycić w słowie współczesność? Czy można oddać jej rytm, jej bolączki i tęsknoty, a jednocześnie nie zatracić się w powierzchowności chwili? „Selfie z milczącym aniołem” Zbigniewa Michalskiego to tomik, który podejmuje tę próbę – z odwagą, z dystansem, ale i z czułością. To poezja, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Wręcz przeciwnie – zmusza go do refleksji, wciąga w dialog, czasem prowokuje, a czasem podaje dłoń, jak dobry przyjaciel w chwili zwątpienia. Poezja tego twórcy jest głosem świadomego obserwatora – uważnym, celnym i niepokornym. Podzielona na trzy części, prowadzi nas przez różne odsłony rzeczywistości. Pierwsza część mierzy się z egzystencjalnymi pytaniami, refleksjami nad samotnością, przemijaniem i kondycją człowieka. Druga część to ekfrazy – poetyckie dialogi ze sztuką, które wydobywają z obrazów nowe znaczenia, nadają im literacką głębię. Trzecia część jest najbardziej osobista – pełna dedykacji, humoru i melancholii. Michalski operuje słowem z precyzją i wyczuciem. W „Jak dobry sen” czuć delikatność i ulotność chwili, subtelność dotyku, który może zmienić wszystko. Natomiast w „Wieży Babel półgłówków” poeta wyciąga ostrze ironii, obnażając absurdy współczesnego świata, gdzie język stał się narzędziem manipulacji, a prawda – towarem na sprzedaż. Poetę można zapytać: czy świat naprawdę składa się tylko z klaunów, którzy „nietuzinkowy gest z łatwością zamieniają w nawałnicę gromkich oklasków”? Czy jesteśmy już tylko widzami tej groteski, czy jeszcze możemy wstać i zburzyć scenę, na której wciąż występują „etatowi miłośnicy lunaparków dla smutasów”? A może wciąż jeszcze, jak w „W pogoni za marzeniami”, mamy w sobie siłę, by „skrzydła mieć zawsze ze sobą”? Czy słyszycie jego odpowiedź? Czy na pewno ją znacie? Sprawdźcie i podzielcie się z innymi. Są w tym tomiku wiersze, które dotykają samej istoty współczesnej egzystencji. „Tysiąc trzeci” nie jest tylko obrazem wojny – to krzyk rozpaczy, która przestaje być słyszana. „Samotni ludzie” nie są jedynie jednostkami opuszczonymi, to metafora świata, który zatracił zdolność dostrzegania drugiego człowieka. W „Sztucznej inteligencji” odbija się nasza technokratyczna przyszłość – jej chłód, bezduszność, ale i fascynacja tym, co nieludzkie. „Mężczyzna porzucony dla młodszego” to nie tylko miłosna tragedia, ale także rozważania o ludzkiej samotności, o momencie, w którym przeszłość osiada jak ciężki kamień, a teraźniejszość staje się pustym rytuałem. To poezja o losie człowieka, który stracił to, co było jego punktem odniesienia. Tak samo „Za podwójną gardą zuchwałości” – to nie tylko metafora o tych, którzy chowają się w swoich małych, bezpiecznych światach, ale także przypomnienie, jak wielu z nas zamyka się na świat, na prawdę, na drugiego człowieka. Ale jest też w tym tomiku światło. „Anioły na pełny etat” ukazują tych, którzy, choć niedostrzegalni, zmieniają rzeczywistość drobnymi gestami dobra. „W moim cyrku” pokazuje, że teatr życia, choć pełen śmieszności, wciąż może zostać zdemaskowany. „Moje koordynaty” to wyznanie, które zdaje się brzmieć jak zapewnienie – człowiek nie musi podążać bez celu, może „hodować od wielu lat na osobisty użytek kwiat szczęścia” i uczynić go darem dla innych. Zbigniew Michalski wydaje się mistrzem obserwacji codziennych detali, które w jego poezji zyskują symboliczne znaczenie. Wiersze takie jak „Szarości” czy „Poczta pantoflowa” mówią o pozornie błahych zjawiskach, które jednak kształtują naszą rzeczywistość. W jego utworach język nie służy wyłącznie do opisywania – jest narzędziem odkrywania, dekonstrukcji i ponownego składania świata. Jego metafory są zarówno subtelne, jak i dosadne – ukazują wieloznaczność rzeczywistości i pozostawiają czytelnika z pytaniami, które rezonują jeszcze długo po zamknięciu tomiku. Kim jest więc milczący anioł? To symbol – tego, co tracimy, tego, czego nie słyszymy, tego, co próbuje do nas przemówić, ale ginie w zgiełku codzienności. To może być sumienie. Może być poezja. Może być człowiek, który wciąż wierzy, że świat można zrozumieć – nawet jeśli nie można go naprawić. Czy milczenie anioła to oskarżenie czy litość? Czy jego usta są zamknięte, bo nie chce mówić, czy dlatego, że my już go nie słyszymy? Czy poetę czeka ten sam los, gdy mówi o tym, co boli, ale odbiorca pozostaje głuchy? Michalski, twój anioł nie mówi, ale ty nie milczysz. Twoje wersy to krzyk. Dlaczego warto sięgnąć po ten tomik? Bo Zbigniew Michalski jest poetą, który nie daje gotowych odpowiedzi, lecz stawia pytania, które rezonują w nas długo po zamknięciu książki. Jego poezja jest lustrem, w którym możemy dostrzec siebie – swoje lęki, swoje nadzieje, swoje wątpliwości. To poezja, która mówi do człowieka, nie unika trudnych tematów i zmusza do zatrzymania się, do chwili refleksji w świecie, który pędzi bez wytchnienia. To także okazja, by poznać autora, który w swoich wersach daje nam część siebie – jego wrażliwość, jego spojrzenie na świat i umiejętność uchwycenia tego, co zwykle umyka naszej uwadze. Poezja Michalskiego nie jest ucieczką od rzeczywistości – jest jej przenikliwą diagnozą, która może stać się dla nas przewodnikiem w rozumieniu siebie i otaczającego nas świata. Jedno jest pewne – „Selfie z milczącym aniołem” to poezja, która zostaje. To zbiór, który rezonuje w umyśle jeszcze długo po ostatnim wersie, prowokując do refleksji i powrotu do jego treści. Bo poezja Michalskiego, choć czasem gorzka, jest jak światło w mroku – przypomina, że nawet w milczeniu można znaleźć prawdę.

Withkacy Zaborniak

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz