Urodzona
w 1962 roku. Absolwentka polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w
Krakowie, nauczycielka, mieszkanka Radomyśla Wielkiego. Wiersze pisze od
zawsze. Inspiracji szuka przede wszystkim w swojej skomplikowanej, przewrotnej,
ciągle niezbadanej kobiecej naturze, ale przede wszystkim w świecie
zewnętrznym. W roku 2010 wydała
swój debiutancki tomik poezji „Niby”. Wiersze publikowała
również w almanachu Grupy Literackiej „Słowo” przy TMZM w Mielcu, „Zanurzeni w
słowie”, tomie poezji miast partnerskich Mielca i Löhne „W
dalszej i bliższej perspektywie” („So fern wie nah”), w almanachu „Szepty duszy”
i zbiorze „Wiersze radomyskich poetów”. W 2012 r. ukazał się jej drugi tomik
„Kątem oka”. Jej utwory trafiły także do „Artefaktów” – Mieleckiego Rocznika
Literacko-Kulturalnego (2012-2016) i „Dygresji Nr 1 (2017-2018). W roku 2017
wydała tomik „Pożegnanie z arcorokiem”.
Milczenie
Ja milczę
ładniej dostojniej
w sposób
nieskrępowany
żadnymi
zasadami składni
ani retoryki
Lubię
niezależność niewymowy
i ciszę traw
niezmąconą
drganiem warg
Moje
milczenie pachnie mokrą
ziemią i
grząskim podłożem
tego
wszystkiego
co mam do
powiedzenia
Ty milczysz
wiadomo
z przekory i
strachu
przed tym
wszystkim
co by się
rozniosło
po kniejach i
pastwiskach
Powrót
I tak oto
pociągiem do
analizy
z
nieskończoności przybyłam
w skończoność
Z podróży po
dzikich krajach
przywiozłam
kilka fotek
jedna z
pomnikiem
druga z plaży
nad jakimś oceanem
chyba
niespokojnym
trzecia z
filiżanką trochę niewyraźna
coś mnie
poruszyło
co zdarza się
rzadko
W każdym
razie dowód
że byłam i że
chyba jestem
choć pewności
nie mam
zwłaszcza co
do istnienia
środkowego
drzewa
Poza tym
jakoś się kręci
wokół mnie ta
kula
w pełni
a kiedy
zachodzi
potrzeba
wskazującym
palcem
zatrzymuję
biały obłok
nad naszym
posłaniem
Lato
Przechodzi na
drugą stronę
droga do
pętli
pełznie tuż
obok
leniwie i
smętnie
Jedyne co
błyszczy
to
drogowskazy
na
płotach i bilbordach
Niosę swój
los
jak wieczne
pióro
w szarym etui
Wszystko co
chcę powiedzieć
błyska poza
polem widzenia
jak złoto w
lombardzie
Wraz z opadaniem
liści
zacznę
odliczanie
Nie wystarczy
Że jesteś
obecny
każdego ranka
parzysz kawę
na kromki
powszedniości
kroisz los
w cichości
zasłon
i pogoni za
nadążaniem
dzielisz ze
mną wiadomości
ze świata
polityki
które dotyczą
nas mniej
niż my sami
dotyczymy siebie
każdego
wieczoru
przewracasz
kartki i przesuwasz
wieżę w
stronę królowej
a ja z
drugiej strony
przeważam
szalę o ciu ciut
i w geście
triumfu podnoszę brew
nad zmęczonym
okiem
potem
zasypiamy świadomi
straty
kolejnego dnia
bez
zmieszania śliny
z której
nasze matki
lepiły
słodkie podpłomyki
nasz
codzienny podpis
na liście
obecności
nie wystarcza
by zakręcić
skrzydłami
utrapionego
niemożnością
anioła
Pożegnanie z arcorokiem
Ostatnie
śniadanie na żaroodpornym
talerzyku
miało smak tęsknoty
Nie chodzi o
zużywalność materii
ale o puste
miejsce po naczyniu
z którego
jadaliśmy wspólnie
Karma też
ściemniała.
Odgrzewane
słowa podawane
na
porcelanie ze złotym paskiem
z trudem
rozpływają się w żyłach
Z poczuciem
nieuzasadnionej straty
wyrzucam
ostatni egzemplarz
niemego
świadka historii
ubywania barw
na lnianym obrusie
Zakręcając
plastikowy worek pytam:
Jaki wpływ na
apetyt ma naczynie
z którego
czerpiemy?
Odpowiedzi
proszę kierować
gdzie pieprz
rośnie
i kędy droga
skręca
w stronę
Wenus
LIMERYKI
Nietakt
Razu jednego
mielecki poeta
Pisał
wymowniej niż do kotleta
do ukochanej
kobiety
przesadził ,
niestety
I tak z
poezji zrodził się nietakt
Śmiertelne wibracje
Pewna dama
wątpliwa z Dębicy
Chciała upust
dać własnej macicy
Wibrator nabyła
Za głęboko się
wryła
Prądu brakło
i umarła ze chcicy
Rąbanie
Stary drwal
spod miasta Rzeszowa
Rąbał o
czym pomyślała głowa
I wciąż było
mu mało
Póki prącie
stawało
Aż nie
drgnęło i lasy karczował
Narodziny empiryzmu
Wiejski
filozof się rozwodził
Że nauka i
mądrość mu szkodzi
Więc
niestrudzenie
Począł
rozbijać kamienie
Tak się
empiryzm narodził
Nadużycie władzy
Pewien znany
polityk z Pragi
Dzielił według
własnej wagi
Aż opadła
szala
Szczur wyszedł
z szakala
A król
został samotny i nagi
FRASZKI
Terapia wstrząsowa
W ramach
małżeńskiej terapii
Ona mu w pysk
, a on znowu zapił
Intuicja
Kiedy wręczył
jej bukiet róż
Pomyślała: no
cóż
Pewnie wkrótce przyniesie
Zaświadczenie
o nowym adresie
Realistka
Przed pięknymi
słowami
zapieram się
nogami
Bo od słów
poety
Zdecydowanie
wolę konkrety
Nocne czułości
On tak
pięknie chrapie
A ona: ty
capie
Cnotliwa
Myślała, że
byka rozpusty złapała za rogi
A on jej hop
pomiędzy nogi
Trudy miłości
Bo w miłości
nie ma prostych dróg
Albo pod
górkę, albo z walizką za próg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz