Urodził
się w 1962 r. w Mielcu, województwo podkarpackie. Po ukończeniu Szkoły
Podstawowej nr 3 w Mielcu, podjął naukę w II LO im. Mikołaja Kopernika w Mielcu
o profilu matematyczno-fizycznym (które ukończył z wyróżnieniem). Studiował
informatykę i obronił pracę magisterską, która dotyczyła technologii
mikroprocesorowej i programowania w języku maszynowym: w języku assembler
procesora Intel 8080, w Moskiewskim Instytucie Energetycznym, na Wydziale
Automatyki i Techniki Obliczeniowej, Katedra Systemotechniki. Po odbyciu służby
wojskowej, podjął studia doktoranckie. Pracę doktorską obronił w 1992 r. –
także w Moskiewskim Instytucie Energetycznym. Po ukończeniu doktoratu podjął
pracę w WSK–PZL w Mielcu, gdzie pracował do 1998 roku. W roku 1992, po obronie pracy doktorskiej,
uzyskał zgodę profesora George Jiří Klira (pracującego w SUNY Binghamton, USA)
na odbycie stażu podoktorskiego (post-doktoratu). Składał dwukrotnie aplikację
w Fundacji Fulbrighta oraz Fundacji Kościuszkowskiej w Warszawie. Profesor
Klir (1932–2016) był jednym z najważniejszych informatyków współczesnych. Od
kilkunastu lat interesuje się filozofią, teologią i naukami ścisłymi. Wiersze
zaczął pisać na studiach – obecnie odpowiadają jego humanistycznym
zainteresowaniom: filozofii, historii nauki i teologii i ukazały się w 5
tomikach autorskich i w 26 antologiach
oraz na portalach internetowych: Pisarze.pl, Pedagogicznej Biblioteki
Wojewódzkiej w Rzeszowie i „Andrzej Feret – wiersze” na Facebooku, Portalu
Pisarskim i na jego forum „Altanka-Kołysanka, czyli portalowy Dekameron i nie
tylko”. Jako współpracownik Wydawnictwa św. Macieja Apostoła w Lublińcu bierze
udział w organizowanych przez to wydawnictwo ogólnopolskich promocjach książek
(Jasna Góra) oraz w biesiadach literackich (Zakopane, Szklarska Poręba,
Grzybowo k. Kołobrzegu, Muszyna).
Słowo o miłości, o PRZYCZYNIE
Recytują aniołowie:
THEMIS
KALLISTENES
KONRAD
ANNA
HANA
KOSMA
WILLIAM
ISABEL
KALLISTENES RZECZE:
Gdy mi
lecisz przez ręce,
topniejąca w
omdleniach,
Chcę się
nurzać w twych oczach,
we
spełnieniach, spełnieniach.
Wyczerpałaś
raz właśnie,
tak bezecnie
do końca...
Raz nie
jeden a wiele,
wyrazista do
krańca.
Zapominasz
się w szale
w zanikaniu
skonaniem,
Cała ślepa
miłością,
ciągle
braniem i braniem.
Nieustannie
radosna,
naga
wewnątrz otchłani,
Gdziem nie
spojrzał pokornie,
szałem
nagościami.
z
dedykacją dla Emmy
Wypowiem
tajemnie, w bezsilności czekam,
Zazdrością
całuję zapragnionej piersi,
Komu więc
więcej scałować białości ramiona,
Komu, więc
komu – pieszczot jednej chwili…
Mego łza
pragnieniem, gniewem zapomnienia?
Tak
śpiewałaś dumą, boś ma duma piekła,
Taką mam w
słowach, abym uczuć wspomnień,
Podobnaś do
słowa, do swego olbrzyma.
I piszesz mi
naga, jam ciebie tak czekał,
We
wspomnienia chwili zaprzepaszczę lichy?
I nie wiem?
– żem jeden z twego piękna piekła,
Jam jeden –
tyś jedna jędrnej swojej chwili…
Pobiegniesz
spełniona tam, gdzie łąka w zieleń,
Tam, gdzie
łaknę bosą – ciszą obolałą,
Tam, gdzie
mi dajesz wiarę, abym tobą słyszał,
Tam, gdzie
jesteś sama, sobą, nagą gronem graną.
Jej
źrenice
Ty mi
wróżysz, gdziem pobył, obydwie ze skroni,
W zacisk
ramion schwycona, baśniowo ujęta,
Od spodu tak
głęboko, namiętnie myślami,
Charmeuse*,
Charmeur** – czarować, żeś nierozsunięta.
W źrenicach
płoń, się wsuwam, by ukradkiem włosy,
Nie zabrały
dłonie, w której burzan rośnie,
W źrenicach
znajduję jak w nich ogień płonie,
Szylkret
coraz i miększy z jedwabistej rosy.
Chwila róży,
pamiętam, gdym muskając wargi,
W cieniach
rzęs pieściłem, nieopodal łąka,
Ustom
dodawała zieloności skargi,
Czerwieniom
pocałunku nurzałem bez końca.
Gdym w
pamięci dotykał barwy łąk źrenicy,
Nieopodal
różanych ogrodów twej złości,
Ustom mym
się dawałaś i cała w ramiona,
Bym się
nurzał bez końca i pieścił i pieścił.
* charmeuse
– tu: czarująca, urocza, uwodzicielska, uwodzicielka [czyt. szarmoz]
** charmeur
– tu: czarujący, uroczy, uwodzicielski, uwodziciel [czyt. szarmer]
Przeginasz, uważaj
nie wszystkie marzenia,
Zapragniesz
i weźmiesz z czułością na potem,
Bieżące, by
łapać aż nadto, by gniewać,
Nabrzmiałe
rozpuścić najprościej w czar złoty.
Rogato
ujmujesz zuchwałe czułości,
Dość tego,
zapomnij zagrzmiało na burzę,
Nie licząc,
kochanie i mego nie dosyć
Nieważne, a
zawsze pragnąłeś najdłużej.
No trudno, z
owego przypadkiem coś zdziałać,
Bo bywa, że
nagle zaiskrzy na miarę,
Pęd myśli i
pośpiech, gorączka a potem,
Wiesz
dobrze, najprościej zasypiać nad ranem.
By jeszcze
spróbować raz jeszcze od nowa
Niczego nie
robić, niczego na później,
Tak lubię
nabrzmiałą wciąż z tobą wędrować,
Wędrować,
boś szeptem, marzeniem niezłudnym.
* Tytuł
wiersza – z konkursu w zadanych ramach Portalu Pisarskiego:
Przeginasz
uważaj nie wszystkie
[…]
stop
klatka.
Gdym całował wargi
Nie
spłoszysz, piszę dla róży, kiedym zasłuchany w skroni,
W oprawach z
zieloności liścia od spodu,
We
wspomnieniach w uczuciu jednej barwy toni,
Świat ujęty
barwą, czarowny rosą we mokrawą woń.
Chwil
uśmiechem wabisz barwy rozwinięte,
Na
paluszkach chodzisz w czarodziejskie strofy,
Na słowach
mnie wabisz, zbliżasz wargi swoje,
Oczy ciszą
mrużysz, bym słowa zazdrośnie,
Posyłał i
niczego całując, miał ciebie,
Na
wieczności, bym tobą zazdrosny i cierpiał,
Aż po moment
w pąki, bym zawsze pamiętał,
Bym opodal
oczy i pragną całunku,
Bym zawsze
dorzucał, bym zawsze spłomieniał,
Wargom
czerwonym, wybrzmiałym czerwieniom pieszczoty,
Czekałem na
słowa pieszczoty pragnienia,
Rozrzuconego
w straty oczu rozrachunku,
Czekałem
czerwieniom wargom w twych płomieniach.
Ustom
stratnego w smugi wciąż zazdrośnie pieścić.
WILLIAM RZECZE:
W zaprzepastnym gaiku
W
zaprzepastym gaiku, nad nagimi ciałem,
Zanurzeni w
dwoje, poprzez przewlekłe jagody,
Pogubieni
szalenie w przygarniętym wzrokiem,
Zapuszczeni
w rude oczy skrapiane nagością,
Rośliśmy dla
siebie jako struną napiętą,
Rudą w
chabry malinami, kiścią zieleniami w modrym,
Na wpół
martwym, diamentami iskrzyły twe dłonie,
Wystrzępiony
do malin pragnąłem duszności,
A rudawe
oczy wpółżywe wnikały, znużone,
Gdym w
wargach zagarniając zaoranym wzrokiem,
Wyczerpany
wonnością z podanej pieszczoty,
Słał
porywany zdziwienia sennością tęsknoty.
Tej maliny
półżywej i na wskroś mi sennej,
Nie
spamiętać spojrzeń, oprócz samej siebie,
Oniemiałym,
tej pierwszej zdumianym w dziwoty,
Nie znałem
powtarzań, bym powtarzał pięknem.
A tak lekko
dotknęło, zdumiałym zdziwieniem,
Tak i
dotknęłaś dłonią oniemiałych oczu,
Chwyciłem w
ramiona – wyniosłaś marzeniem,
W zaprzepastnym
gaiku, nad spoconym wzrokiem.
Bladym i mglistym
Patrzą w
nas, zaciskają odrzwia i otwarte,
Z woli
naszej wykrytych żar nasz w ogniu pląsa,
Szaleństwo,
bólu złości, łamane białe jabłkiem,
Poznawać
wolno, wolno, poznawać jak kąsa.
Sycimy
uwielbienie, źrenicą otwartą,
Z woli
naszej nawzajem, wądoły, pustkowia –
A gdy win
sycących kielichy zapadną,
Nasiąkliśmy
we winie, w uściskach bezdroża,
Nie kotar co
pomiędzy, między oczy chude,
Uściski i
nurzanie, powiek sączyć pasje,
Dwa słowa
dwa bezboża – co z upodobaniem,
Sycić, pić i
przyswajać – tak czerpać, bo własne.
Żadna
czułość rozkoszy nie trafia omdlała,
Uścisk żaden
nie wstanie, nie dotrze do łoża,
Bladym i
mglistym – próżnością rozbitym – hardym,
Między źrenic
woskowych figur zmiętych kolan.
WILLIAM ODPOWIADA:
* * * (Drżąca śpiączka we sadzie)
Drżąca
śpiączka we sadzie, że jej stanąć sztorcem,
Podnieść
buntu zaprzeczyć przetrwać próbę czasu,
Rudo – oka
dziewczyna piętrzy się nie ginie,
Kosa ruda
podnosi na huśtawym łotrze.
Wznosi się
to opada w rykoszety zdarzeń,
Zabiega o
zadziorność w zadziorności trzęsie,
Wahając i
powstawa pląsać wziętym jabłkiem,
Przesadza*
to szukając zastyga pośpiechem.
Chwytam owoc
kolebiąc wbijasz usta fiołki,
I w
pośpiechu zanurzasz miłosnym chybotom,
Pochłaniam
nie pomijam fiołów płatków pąki,
Rudo – włosa
dziewczyna huśta swego łotra.
Szukasz
wzrokiem co jeszcze u celu łomotem,
Na wiśni na
zieleni jędrną wiśnie brzmiałe,
Krusząc w
ciszy po chwili konary wybrzmiałe,
Co w cień
chodząc – tryskają – kłaniając się potem.
*
przesadzić:
1. przenieść
roślinę w inne miejsce;
2. wykazać
się nietaktem albo brakiem umiaru;
3.
potocznie: przenieść się lub kogoś z obecnego miejsca siedzącego na inne;
4.
przeskoczyć
Jagodo leśna
na
motywach wiersza Emmy
Przeginasz
uważaj nie wszystkie* – jedyny,
Jagodowym
lesie w miłosne zawody,
Na polanie
zielnej miłosne przyczyny,
Na głębinie
czerpać jagód korowody.
Radością
czekać tego co ukryte,
Górami serc
co westchnień tajemnicą,
Słodkimi
skrzydła ptakiem we okruchy,
Garścią mi
zebrać licem nie spowitym.
Jagodo leśna
co sięgnę na przestrzał,
Polanie
zielnej miłości zawody,
Ptakiem jam
okruch z twojego powietrza,
Garścią mi
czerpać jagód korowody.
Wyżyną
śpiewać co było ukryte,
Górami serc
co westchnień tajemnicą,
Słodkimi
skrzydła dziś które spowite,
Którą wciąż
chodzę – goryczą… stop klatka.
* to wiersz
konkursowy na Portalu Pisarskim, pisany w tzw. ramach:
Przeginasz
uważaj nie wszystkie
[…]
stop
klatka.
Liść upada, pada głośno,
Spójrz kolorem liści plecie,
Łzy nie straszą nutą wiosną,
Spoglądamy w bramy w jesień,
Co nam wrzesień zauroczył,
Co nam wrzesień ofiaruje,
Wirujemy razem w słowach,
Naszych miłych zanuceniach,
I pląsamy liściem złotym,
Kasztanami na ławeczkach.
Siedzę z tobą trzymam dłonie,
Patrzysz bo mnie nie odeszłaś.
W liściu tulisz usta moje,
Aby jesień w nas wygrała,
A na drugim końcu parku,
Są przepastne zim pokoje,
Więc narzucę moje ciepło
W srebrach lisów wysrebrzonych,
Chodź przejdziemy się po parku
I na wiosnę poczekamy.
Nie skryjemy dali nucąc,
Jak z szaleństwa kiedyś sami,
Co ja biegłem i ty biegłaś,
I w nie rozpacz się kochali…
Grzechem byłaś jam był zbrodnia,
Taka była z nas ta miłość.
Grzechem na cię patrzył śmiało,
A ty zbrodnią przemówiłaś,
Oczy mnie nie bolą dzisiaj,
Szukam ciebie, gdzież ta miłość…
* z wiersza Miladory, Portal Pisarski, „Altanka - Kołysanka, czyli portalowy Dekameron i nie tylko”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz