sobota, 20 października 2018

Feret Andrzej

Urodził się w 1962 r. w Mielcu, województwo podkarpackie. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej nr 3 w Mielcu, podjął naukę w II LO im. Mikołaja Kopernika w Mielcu o profilu matematyczno-fizycznym (które ukończył z wyróżnieniem). Studiował informatykę i obronił pracę magisterską, która dotyczyła technologii mikroprocesorowej i programowania w języku maszynowym: w języku assembler procesora Intel 8080, w Moskiewskim Instytucie Energetycznym, na Wydziale Automatyki i Techniki Obliczeniowej, Katedra Systemotechniki. Po odbyciu służby wojskowej, podjął studia doktoranckie. Pracę doktorską obronił w 1992 r. – także w Moskiewskim Instytucie Energetycznym. Po ukończeniu doktoratu podjął pracę w WSK–PZL w Mielcu, gdzie pracował do 1998 roku.  W roku 1992, po obronie pracy doktorskiej, uzyskał zgodę profesora George Jiří Klira (pracującego w SUNY Binghamton, USA) na odbycie stażu podoktorskiego (post-doktoratu). Składał dwukrotnie aplikację w Fundacji Fulbrighta oraz Fundacji Kościuszkowskiej w Warszawie. Profesor Klir (1932–2016) był jednym z najważniejszych informatyków współczesnych. Od kilkunastu lat interesuje się filozofią, teologią i naukami ścisłymi. Wiersze zaczął pisać na studiach – obecnie odpowiadają jego humanistycznym zainteresowaniom: filozofii, historii nauki i teologii i ukazały się w 5 tomikach autorskich i w  26 antologiach oraz na portalach internetowych: Pisarze.pl, Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Rzeszowie i „Andrzej Feret – wiersze” na Facebooku, Portalu Pisarskim i na jego forum „Altanka-Kołysanka, czyli portalowy Dekameron i nie tylko”. Jako współpracownik Wydawnictwa św. Macieja Apostoła w Lublińcu bierze udział w organizowanych przez to wydawnictwo ogólnopolskich promocjach książek (Jasna Góra) oraz w biesiadach literackich (Zakopane, Szklarska Poręba, Grzybowo k. Kołobrzegu, Muszyna).






Słowo o miłości, o PRZYCZYNIE
Recytują aniołowie:
THEMIS
KALLISTENES
KONRAD
ANNA
HANA
KOSMA
WILLIAM
ISABEL
KALLISTENES RZECZE
:

Raz nie jeden a wiele

Gdy mi lecisz przez ręce,
topniejąca w omdleniach,
Chcę się nurzać w twych oczach,
we spełnieniach, spełnieniach.
Wyczerpałaś raz właśnie,
tak bezecnie do końca...
Raz nie jeden a wiele,
wyrazista do krańca.
Zapominasz się w szale
w zanikaniu skonaniem,
Cała ślepa miłością,
ciągle braniem i braniem.
Nieustannie radosna,
naga wewnątrz otchłani,
Gdziem nie spojrzał pokornie,
szałem nagościami.

KONRAD RZECZE:

O, Ty

z dedykacją dla Emmy

Wypowiem tajemnie, w bezsilności czekam,
Zazdrością całuję zapragnionej piersi,
Komu więc więcej scałować białości ramiona,
Komu, więc komu – pieszczot jednej chwili…
Mego łza pragnieniem, gniewem zapomnienia?
Tak śpiewałaś dumą, boś ma duma piekła,
Taką mam w słowach, abym uczuć wspomnień,
Podobnaś do słowa, do swego olbrzyma.
I piszesz mi naga, jam ciebie tak czekał,
We wspomnienia chwili zaprzepaszczę lichy?
I nie wiem? – żem jeden z twego piękna piekła,
Jam jeden – tyś jedna jędrnej swojej chwili…
Pobiegniesz spełniona tam, gdzie łąka w zieleń,
Tam, gdzie łaknę bosą – ciszą obolałą,
Tam, gdzie mi dajesz wiarę, abym tobą słyszał,
Tam, gdzie jesteś sama, sobą, nagą gronem graną.

KOSMA RZECZE:

Jej źrenice

Ty mi wróżysz, gdziem pobył, obydwie ze skroni,
W zacisk ramion schwycona, baśniowo ujęta,
Od spodu tak głęboko, namiętnie myślami,
Charmeuse*, Charmeur** – czarować, żeś nierozsunięta.
W źrenicach płoń, się wsuwam, by ukradkiem włosy,
Nie zabrały dłonie, w której burzan rośnie,
W źrenicach znajduję jak w nich ogień płonie,
Szylkret coraz i miększy z jedwabistej rosy.
Chwila róży, pamiętam, gdym muskając wargi,
W cieniach rzęs pieściłem, nieopodal łąka,
Ustom dodawała zieloności skargi,
Czerwieniom pocałunku nurzałem bez końca.
Gdym w pamięci dotykał barwy łąk źrenicy,
Nieopodal różanych ogrodów twej złości,
Ustom mym się dawałaś i cała w ramiona,
Bym się nurzał bez końca i pieścił i pieścił.

* charmeuse – tu: czarująca, urocza, uwodzicielska, uwodzicielka [czyt. szarmoz]
** charmeur – tu: czarujący, uroczy, uwodzicielski, uwodziciel [czyt. szarmer]

ANNA ODPOWIADA:

* * * (Przeginasz uważaj nie wszystkie)*

Przeginasz, uważaj nie wszystkie marzenia,
Zapragniesz i weźmiesz z czułością na potem,
Bieżące, by łapać aż nadto, by gniewać,
Nabrzmiałe rozpuścić najprościej w czar złoty.
Rogato ujmujesz zuchwałe czułości,
Dość tego, zapomnij zagrzmiało na burzę,
Nie licząc, kochanie i mego nie dosyć
Nieważne, a zawsze pragnąłeś najdłużej.
No trudno, z owego przypadkiem coś zdziałać,
Bo bywa, że nagle zaiskrzy na miarę,
Pęd myśli i pośpiech, gorączka a potem,
Wiesz dobrze, najprościej zasypiać nad ranem.
By jeszcze spróbować raz jeszcze od nowa
Niczego nie robić, niczego na później,
Tak lubię nabrzmiałą wciąż z tobą wędrować,
Wędrować, boś szeptem, marzeniem niezłudnym.

* Tytuł wiersza – z konkursu w zadanych ramach Portalu Pisarskiego:
Przeginasz uważaj nie wszystkie
[…]
stop klatka.

KOSMA RZECZE:

Gdym całował wargi

Nie spłoszysz, piszę dla róży, kiedym zasłuchany w skroni,
W oprawach z zieloności liścia od spodu,
We wspomnieniach w uczuciu jednej barwy toni,
Świat ujęty barwą, czarowny rosą we mokrawą woń.
Chwil uśmiechem wabisz barwy rozwinięte,
Na paluszkach chodzisz w czarodziejskie strofy,
Na słowach mnie wabisz, zbliżasz wargi swoje,
Oczy ciszą mrużysz, bym słowa zazdrośnie,
Posyłał i niczego całując, miał ciebie,
Na wieczności, bym tobą zazdrosny i cierpiał,
Aż po moment w pąki, bym zawsze pamiętał,
Bym opodal oczy i pragną całunku,
Bym zawsze dorzucał, bym zawsze spłomieniał,
Wargom czerwonym, wybrzmiałym czerwieniom pieszczoty,
Czekałem na słowa pieszczoty pragnienia,
Rozrzuconego w straty oczu rozrachunku,
Czekałem czerwieniom wargom w twych płomieniach.
Ustom stratnego w smugi wciąż zazdrośnie pieścić.



WILLIAM RZECZE:
W zaprzepastnym gaiku

W zaprzepastym gaiku, nad nagimi ciałem,
Zanurzeni w dwoje, poprzez przewlekłe jagody,
Pogubieni szalenie w przygarniętym wzrokiem,
Zapuszczeni w rude oczy skrapiane nagością,
Rośliśmy dla siebie jako struną napiętą,
Rudą w chabry malinami, kiścią zieleniami w modrym,
Na wpół martwym, diamentami iskrzyły twe dłonie,
Wystrzępiony do malin pragnąłem duszności,
A rudawe oczy wpółżywe wnikały, znużone,
Gdym w wargach zagarniając zaoranym wzrokiem,
Wyczerpany wonnością z podanej pieszczoty,
Słał porywany zdziwienia sennością tęsknoty.
Tej maliny półżywej i na wskroś mi sennej,
Nie spamiętać spojrzeń, oprócz samej siebie,
Oniemiałym, tej pierwszej zdumianym w dziwoty,
Nie znałem powtarzań, bym powtarzał pięknem.
A tak lekko dotknęło, zdumiałym zdziwieniem,
Tak i dotknęłaś dłonią oniemiałych oczu,
Chwyciłem w ramiona – wyniosłaś marzeniem,
W zaprzepastnym gaiku, nad spoconym wzrokiem.

HANA ODPOWIADA:

Bladym i mglistym

Patrzą w nas, zaciskają odrzwia i otwarte,
Z woli naszej wykrytych żar nasz w ogniu pląsa,
Szaleństwo, bólu złości, łamane białe jabłkiem,
Poznawać wolno, wolno, poznawać jak kąsa.
Sycimy uwielbienie, źrenicą otwartą,
Z woli naszej nawzajem, wądoły, pustkowia –
A gdy win sycących kielichy zapadną,
Nasiąkliśmy we winie, w uściskach bezdroża,
Nie kotar co pomiędzy, między oczy chude,
Uściski i nurzanie, powiek sączyć pasje,
Dwa słowa dwa bezboża – co z upodobaniem,
Sycić, pić i przyswajać – tak czerpać, bo własne.
Żadna czułość rozkoszy nie trafia omdlała,
Uścisk żaden nie wstanie, nie dotrze do łoża,
Bladym i mglistym – próżnością rozbitym – hardym,
Między źrenic woskowych figur zmiętych kolan.


WILLIAM ODPOWIADA:

* * * (Drżąca śpiączka we sadzie)

Drżąca śpiączka we sadzie, że jej stanąć sztorcem,
Podnieść buntu zaprzeczyć przetrwać próbę czasu,
Rudo – oka dziewczyna piętrzy się nie ginie,
Kosa ruda podnosi na huśtawym łotrze.
Wznosi się to opada w rykoszety zdarzeń,
Zabiega o zadziorność w zadziorności trzęsie,
Wahając i powstawa pląsać wziętym jabłkiem,
Przesadza* to szukając zastyga pośpiechem.
Chwytam owoc kolebiąc wbijasz usta fiołki,
I w pośpiechu zanurzasz miłosnym chybotom,
Pochłaniam nie pomijam fiołów płatków pąki,
Rudo – włosa dziewczyna huśta swego łotra.
Szukasz wzrokiem co jeszcze u celu łomotem,
Na wiśni na zieleni jędrną wiśnie brzmiałe,
Krusząc w ciszy po chwili konary wybrzmiałe,
Co w cień chodząc – tryskają – kłaniając się potem.

* przesadzić:
1. przenieść roślinę w inne miejsce;
2. wykazać się nietaktem albo brakiem umiaru;
3. potocznie: przenieść się lub kogoś z obecnego miejsca siedzącego na inne;
4. przeskoczyć

ISABELL ODPOWIADA:


Jagodo leśna

na motywach wiersza Emmy

Przeginasz uważaj nie wszystkie* – jedyny,
Jagodowym lesie w miłosne zawody,
Na polanie zielnej miłosne przyczyny,
Na głębinie czerpać jagód korowody.
Radością czekać tego co ukryte,
Górami serc co westchnień tajemnicą,
Słodkimi skrzydła ptakiem we okruchy,
Garścią mi zebrać licem nie spowitym.
Jagodo leśna co sięgnę na przestrzał,
Polanie zielnej miłości zawody,
Ptakiem jam okruch z twojego powietrza,
Garścią mi czerpać jagód korowody.
Wyżyną śpiewać co było ukryte,
Górami serc co westchnień tajemnicą,
Słodkimi skrzydła dziś które spowite,
Którą wciąż chodzę – goryczą… stop klatka.



* to wiersz konkursowy na Portalu Pisarskim, pisany w tzw. ramach:
Przeginasz uważaj nie wszystkie
[…]
stop klatka.

KONRAD SUMUJE:

Z jakich wtedy czerpać krynic*

Liść upada, pada głośno,
Spójrz kolorem liści plecie,
Łzy nie straszą nutą wiosną,
Spoglądamy w bramy w jesień,
Co nam wrzesień zauroczył,
Co nam wrzesień ofiaruje,

Wirujemy razem w słowach,
Naszych miłych zanuceniach,
I pląsamy liściem złotym,
Kasztanami na ławeczkach.
Siedzę z tobą trzymam dłonie,
Patrzysz bo mnie nie odeszłaś.

W liściu tulisz usta moje,
Aby jesień w nas wygrała,
A na drugim końcu parku,
Są przepastne zim pokoje,
Więc narzucę moje ciepło
W srebrach lisów wysrebrzonych,

Chodź przejdziemy się po parku
I na wiosnę poczekamy.
Nie skryjemy dali nucąc,
Jak z szaleństwa kiedyś sami,
Co ja biegłem i ty biegłaś,
I w nie rozpacz się kochali…

Grzechem byłaś jam był zbrodnia,
Taka była z nas ta miłość.
Grzechem na cię patrzył śmiało,
A ty zbrodnią przemówiłaś,
Oczy mnie nie bolą dzisiaj,
Szukam ciebie, gdzież ta miłość…

* z wiersza Miladory, Portal Pisarski, „Altanka - Kołysanka, czyli portalowy Dekameron i nie tylko”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz