niedziela, 26 marca 2017

Róg Anita

Absolwentka II Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Mielcu i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej - licencjat na kierunku romanistyka, język włoski ze specjalizacją język francuski. Obecnie studentka w Wyższej Szkole Kształcenia Zawodowego we Wrocławiu.  To najprawdziwsza artystyczna dusza– gra na gitarze i keyboardzie, śpiewa, recytuje, występuje w przedstawieniach oraz eventach,  rysuje i pisze wiersze. Jest wykonawcą, a zarazem animatorem kultury. Brała udział dotychczas w wielu konkursach literackich i muzycznych – zdobyła ponad dwadzieścia znaczących nagród literackich, liczne stypendia artystyczne, zwyciężała w ogólnopolskich i regionalnych konkursach literackich, posiada blisko sto przeróżnych wyróżnień. Wiersze pisze od najmłodszych lat. Poezja jest dla niej czymś bardzo ważnym w życiu, dzięki niej wyraża siebie i swój sposób postrzegania świata. Wydała do tej pory następujące tomiki poetyckie: „Goniąc marzenia” (2015), „Twarzą wiatru” (2016), "Pisane ciszą" (2017), "Szepty Nieznajomej" (2018), "Memento vitae"(2019) i „Przyćmione światła” (2020). W Mielcu zadebiutowała w  "Artefaktach" – Mieleckim Roczniku Literacko-Kulturalnym Nr 5 (2016), jej wiersze obecne są we wszystkich sześciu numerach „Dygresji” – Mieleckiego Rocznika Literacko-Kulturalnego (2017-2022). Jej wiersze publikowane w blisko pięćdziesięciu przeróżnych publikacjach: w tym miesięczniku Nasz Dom-Rzeszów , w almanachu ZLP Oddział Rzeszów „ Zbudowaliśmy dom ze słów” (2022 r.) Od 2019 roku jest członkinią Związku Literatów Polskich - Oddział Rzeszów: przyjęta w poczet ZLP jako najmłodsza członkini w kraju. Brała dotychczas  w blisko 40 spotkaniach autorskich, a także jako wykonawca w blisko 35 spotkaniach .

 .






Modły o północy

mea culpa mea culpa
mea maxima culpa

stoję wśród tłumu i nie
potrafię spojrzeć nawet
lustrze w twarz
kazali wstać więc wstałem
lecz nie umiałem tworzyć

mea culpa
nawet nie przeprosiłem
duma nie przeprasza
nie szuka wybaczenia
nie znajdzie

mea culpa
wśród żywych szukajmy
wsparcia nie obok
duchów przyszłości
jak ja trawiłem życie

mea maxima culpa
przed którą wciąż uciekam
marząc że uciec zdołam


Frater, ave atque vale

w całunie mgły
i złotych łzach zbyt ciężkich
by je mogła otrzeć moja ręka

zniknąłeś gdy mrugnąłem
okiem nie sądziłem że otworzyć
je i zamknąć zajmie mi całe życie

zawisł twój głos w powietrzu
szukam cię pośród cieni
czy już mam modlić się do popiołów

odchodzę po cichu niknę
wybarwiam się co dnia
i tylko jeszcze upuszczę na niebo

witaj i żegnaj, bracie

Do Piłata

o Piłacie

czemu znów umywasz ręce
czemu Twoje oczy mówią
w języku zbyt obcym dla ust

gdzie twój wieniec laurowy
gdzie twój Eden obiecany
którego nikt nie widział od stuleci

o Piłacie
gdzie twoja dusza skażona
tą  samą krwią co dłonie

twoje słowa wciąż
biją się z myślami
w każdym człowieku

i wciąż wygrywają

Upadły anioł

Zabrano mi Twoją twarz,
Gdy spadałem. I miałem już rzec
Modlitwy słowo, ale tak jakoś
Uwięzło mi w gardle i dusi okropnie,
Jakby szukało innych słów.

Zabrano mi Twój głos,
Gdy spadałem. I chciałem usłyszeć,
Dać znak, że jestem, ale wciąż
Ocieram się o głuchy krzyk sumienia
I już sam zatykam uszy.

Zabrano mi Ciebie,
Gdy spadałem. Teraz tylko
Układam w sekwencje upadłych
Gwiazd dni, w których nic się
Nie zmienia i nie kończy…

Diagnoza: niedotlenienie duszy

niespełnione obietnice
przecinają jak noże
powietrze

tną na odłamki
szkła resztki tlenu
którym przyszło mi oddychać

płuca przyjmą wszystko
podobno potrafią się
reinkarnować

tylko nie wiem co
z moją
niedotlenioną duszą

Bajaj mi

bajaj mi bajarzu
o tym co w granicach baśni
nazwano tematem tabu

praw mi historie
mój baśniarzu
o tym karym powozie
co mnie zawiezie na krańce
kolejnych światów

bajaj mi bajaj
w słowach przez które
przenika mroczne światło

opowiedz mi jeszcze
o tej bajce co się
plotła dzień po dniu
bajaj mi baśniarzu
aż cisza zagłuszy twój głos


Nocne roszady

Witaj, dawno cię tu nie było.
Rozgość się w moich zamyślonych progach.

Zestrofuj swoje życie w parę chwil.
Zwierszuj bezpotomne cele.

Nocne motyle przyprowadzą zbawienie.

Siostry Mojry

Siostry Mojry
Niewprawione tkaczki
Poplątały pomieszały
Pogubiły nici

Bardzo bardzo bardzo
Mi tu
Mało mało mało
Krzyku z niebytu

Głośno głośno głośno
W tej ciszy nad brzegiem Styksu
Ogłuchnąć można na
Drodze do Tartaru

Splotły most
Delikatniej ciszej składniej
Życie zgon niedokładnie
Krzyk bieg cisza


Wracam

(do „Wiedźmina”)

Wracam…
Staram się wrócić z miasta popiołów.
Tli się za mną łuna palonych mostów,
Straconych szorstką, bezlitosną śmiercią siół.

Czuć jej zapach jeszcze w powietrzu.
Unosi się wonią zaświatowych ziół.
Zabiera z dymem szczątki dusz.
Skleja nimi swoje ikaryjskie skrzydła.

Wracam…

Czuję jej zdławiony oddech za plecami.
Moje uszy próbuje posiąść jej apodyktyczny głos.
Wracam z miasta popiołów,
Kierując swe kroki ku metropolii z piasku i dymu.

Nie wiem, o której będę. Nie kłopocz się.
Nie wstawiaj wody na herbatę.
Rzucę jakieś „zw” na całą wieczność.
Spłowieję moim powrotem…


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz