niedziela, 19 marca 2017

Żelazo Justyna


Urodzona 18 października 1989 r. w Knurowie, od trzech lat miaszka w Mielcu. Z wykształcenia jest geodetą i nauczycielką zawodu w Zespole Szkół Budowlanych im. Armii Krajowej w Mielcu. Literatura to jej życiowa pasja. Zdobywała nagrody w konkursach literackich. Publikowała w raciboskim "Almanachu Prowincjonalnym", w mieleckich "Artefaktach" Nr 5 (2016) i w "Dygresjach (2017-2018). Zajmuje się również prowadzeniem spotkań organizowanych przez Mieleckie Towarzystwo Literackie. Z przyjemnością wędruje górskimi szlakami. Zdobywczyni wszystkich szczytów zaliczanych do Korony Gór Polskich. Autorka debiutanckiego tomiku poezji "Istota ze szkła" (2019)

Blog autorki:




Bociany


dobrze wędrujecie
mądre stare ptaki
dużo lepsze ode mnie
choć wypływam na wyższe niż wy
przestwory ograniczone stalą
ciętą diamentem

dobrze wędrujecie
mróz jeszcze trzyma dym jeszcze został
wyczynia w moich oczach piaskownice
śmiertelne piaskownice
gniazda wegetujących raków

mam wielką, nieświeżą ochotę
wołać żebyście
za morza mokrym płotem

zostały.

ale będziecie
- zagłado polnych myszy i żab
mimo mnie wylęgały
kolejne mądre ptaki

na brzydkich zakurzonych słupach elektrycznych.

List

Zamyślony,
odbudowano Twoją Troję
 - tak mówią

niewiele już zostało drobin
czerwonego puchu rozstrzelanych cegieł

wydaje się że miasto wzeszło
- tak mówią

mają rękawiczki zamiast skórzanych dłoni
zamiast skórzanych stóp botki
zza okularów wystaje
spojrzenie przechodnia

wydaje się że
przez szkiełka złamanego światła
widać zaledwie szary przedświt

tak łatwo poukładać
cegłę na cegle
tak trudno ułożyć
myśl na myśli

uczynek na uczynku.


Jeśli mieszkasz …
jeśli mieszkasz w chatce ekspresowej
od huku ustawiasz ekrany dźwiękowe
nie martw się

jeśli Cię zwiało do byle jakiej sieni
zakątka w którym da się
tylko wejść i wyjść
i oni to robią
nie martw się

a jeśli Twoja oaza
okazała się marną szalupą
wetkniętą w piasek
pustyni błędowskiej
nie martw się

Słowo biegnie jak strumyk
powoli
i jak smycz kundla
przytula się
do nogi
czule przypływa
pod progi skrzepłej
łodzi
żebyś mógł po Nim
jak po piasku chodzić.

Kapsułka

gorzka kapsułka słodkiej
prawdy
podobno powoduje uszkodzenia elit
zmiany na poziomie
nuklearnym
i lepiej skonsultować się z kim popadnie

zanim.


***
płoną puste eleganckie domy
jak policzki
jak gniazda
co rodzą tylko płochą łunę
leci w trwodze do góry

tam już za ciemno
a ona nie ma do czego
wracać.


***
mamo

czy jeść bułkę z makiem
to znaczy to samo

co ścinać słodkie główki
przerażonych kwiatów?

***
idą zdrowe
jeszcze nieśmiertelne
w skarpetkach z nanosprężyn

niezwyciężone nie zwyciężają
krok za krokiem
delikatne stopy

w gruzy pięknej katastrofy.

***
szumowiny
dokładają szumu do pieca

ogień zwiększa obojętność

a rzecz jasna
wypala się w ciemność.


Mucha

Jak Tłusta Bezołowiowa Mucha
Na Świeżym Cytrynowym Cieście

taka jest duża litera
w małym słowie.

Sami Wiecie Kto

tak bardzo lubicie
lecieć na pysk razem z nim

doprawdy

jeszcze jeden a spłonę.

Noc

zrywa się zamęt w szklance sypialnej
zamiera tratwa kasztanowa
na pierzastym bałwanie

spływa słony pożar po tafli wyrwanej
występują z brzegów ciepłe
języki błyskawic

pierwszą belkę z oka
wyciągam nad ranem
osmaloną na czarno
i trzymam
jak ostatnią.

Jutrzenka

błyskotki na czarnym
aksamicie półprzezroczyste jabłka
na srebrzonych gałązkach gatunku rubin
martwe korale wieżyczki
z kośćca łagodnych gigantów

jutrzenka was poprzypinał do
wertykału jak na tablicę ogłoszeń

aż nietykalni przystają i wkładają
w nią oczy pełne światła i wysypują
złotą tęsknotę spod rzęs

aż nieunikniona skruszy ich skręconym
palcem z masy perłowej położonym
na ramieniu

odwracają się a oczy mają
wypełnione pustymi sferami
szlachetnego kiru

to tak jak on
- miał nieść światło
a wolał błyszczeć

Jeden strach

jeszcze jeden we mnie strach
że pamiętać przestanę
twoją prawdziwą twarz

że będziesz dla mnie krzyżem
płótnem, ozdobnikiem
w takiej chwili: obojętnej
tym co martwe i wyryte

odejdziesz powoli, pozwolisz
oglądać swoje, coraz mniejsze plecy
a z mojej słonej niegdyś soli
kryształy pozostaną,
mdłe jak proch i mętne

jeszcze jeden we mnie strach
że dziś jest chwila obojętna
że właśnie teraz tracę smak
patrząc na drogę, która kręta

przenosi cię w zaświaty
z obrazów, sklepień, desek
pełne odprysków i spękań
suche, pradawne, niedostępne.

Wiersz cukiernika

mróz się wylał
na twarz świata
zmarszczki mu
wypełnił śnieg

stoisz w progu
cały drżący
wchodź bez strachu
rozpłaszcz się.

na stoliku stoi czekolada
przysiądź się tylko na chwilę
snuj opowieści gorzkie
o bitwach przegranych

twoja obrona
bez wstydu się skryje
pod białym na stole
sztandarem chwały.

słodyczą łatwo Cię zwieść
na pokuszenie do wielkich spraw
przedsięwzięć malowanych lukrem
na ciastku kruchym

siedzisz spijając ile dam
płacisz i siedzisz
a uszy Twoje
to cukierniczki bez dna.


Bociany


2 komentarze:

  1. Błyskotliwie i przenikliwie aż do szpiku kości.Progresja pisarska budzi nadzieje na wyjatkowa ksiażkę - zbiór wierszy. Withkacy Zaborniak (proroczo)

    OdpowiedzUsuń