środa, 19 kwietnia 2017

Kłaczyńska Joanna

















Żona Włodzimierza – znanego powieściopisarza. Lekarz medycyny. Pisała długo „do szuflady”. W roku 2014 wydała tomik wierszy pod tytułem „Przed zmierzchem”, w roku  2015 drugi tomik pod tytułem  „Melancholia elegancka siostra smutku” – obydwa pozytywnie oceniane przez J. Termera i L. Żulińskiego jako „filozoficzne komunikaty” z codzienności (R. Zamojski). W 2015 roku miała promocję w Polskim Radio Rzeszów, prowadzoną przez wydawcę drugiego tomiku Andrzeja Żmudę  (Sowello). Była też uczestniczką dwugodzinnej audycji radiowej prowadzonej przez pisarza i poetę twórcę wielu słuchowisk radiowych Jerzego J. Fąfarę. W 2016 roku wydała trzeci tomik poezji pod tytułem „Sen ci swój opowiem”, a w 2019 "Obrazki". 




Zarażeni

Nieuleczalni chorzy na poezję
nosiciele wyobraźni
chorują ciężko.
Ich umysł cierpi metaforami,
słowami mącą rytm serca,
oczy widzą światy
dla innych nieoglądalne,
uszy słyszą muzykę
wszechświata.
Zarażeni mają lęki.
Boją się banału,
nocy bez rymu i rytmu,
dnia bez strofy,
lekarstwa.

Modlą się wierszami
by umrzeć
na nieśmiertelność.

Moralitet
Czy to jest dla nas ważne,
że w próżni życie kwitnie?
Że tam anihilacja
i tworzenie od nowa?
Że grawitacja rozpycha galaktyki
a nas do Ziemi przyciąga?

Nic nie jest jednoznaczne,
a wszystko jest niestałe.
Na czym polegamy?
Przecież
po wąskiej plaży
nad oceanem niewiedzy
niepewnie stąpamy.

Mgła

Myślisz,
że wszystkie rozumy zjadłeś,
bo cząstkę boską ścigasz.

Chwalisz się,
że prawdę posiadłeś,
a nawet jej nie dotykasz.

Taki racjonalny,
a w przypadek wierzysz,
że losowo dobrane molekuły
drabinę życia stworzyły.

Nie żartuj,
że wzór na wszystko wymyślisz.

We fraktalnej nieskończoności
tak szybko skończony
czas nasz.

Całości nie zobaczysz
nie zrozumiesz,
nie zdążysz.

Bo jak mgła
tylko chwilę trwamy
i jak ona bez śladu
mijamy…

Znikamy…

Pytania

Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?
Jak można przejść od równania do istnienia?
Jak prawa przyrody zmieniły się w nas?

Tajemnice poznawalności
i nasze ograniczenia.
Jaka jest rola LOGOS
w procesie stworzenia?

Czy istnieć to być zrozumiałym?
Tak racjonalność uczy.
Jaki był zamysł Boga,
gdy osobliwość ruszył
i wielki wybuch sprawił?

Dla nas wiedza nieznana,
nie możemy jej badać,
bezsensem zadawać pytania.

Pytać należy o to
i szukać tam gdzie coś wiemy,
tak wiele mamy pytań…

A czy nas obchodzi
o co pyta mrówka…

Po wykładzie

Kiedyś przyjdzie stąd odejść
i światu nic nie ubędzie.
Nikt nam nie powie „kocham”,
do stołu z nami nie siądzie.

To przecież bez znaczenia,
czy nas, jak garść atomów,
myśląca próżnia rozsypie
lub w inne byty wplecie.

Nikt nie wie
czy w drodze do wieczności,
wśród fal i kwantów energii,
w blasku słońc gorejących,
gdzieś w światach
nam przeznaczonych
nie spotkamy
miłości.

Moje Miasto

Dedal
stalą klei
srebrne lotki
aby Ikar
w locie do słońca
nie spadł
do oceanu
mitologii

***

Zbierasz myśli
układasz zdarzenia
w porządek
twojego świata
uczucia zawijasz
w jedwabie strof
i chowasz głęboko
a banał krzyczy
że nie chce wierszy
woli poezje
dla krytyków

Sen Ci swój opowiem

Rzeki nurt zielony
złoty żwir na dnie
jestem taki młody
we śnie, we śnie.

I dziewczyna nieznana
tak ufnie tuli się
a ja taki nieśmiały
we śnie, we śnie.

Wędka zarzucona
ryba haczyk rwie
a ja taki radosny
we śnie, we śnie.

Nieba błękit spłowiały
ptaki na jego tle
i wszystko jest jak dawniej
w starczym śnie.

I oczy mam zamknięte
nie budźcie dzisiaj mnie
chcę zostać w dawnym świecie
w moim śnie.

Koniec sierpnia


Lato żegna mnie
nawłociami
nad żółtymi łanami
miodna muzyka
suche trawy pokrywają
zieleń
gałązkami srebrnymi
drży akacja
trącana wiatru palcami
ciepły namiot nieba
nad polami
i wiersze których się
nie zapomina
bo jest tak jak poeta
napisał
...”mimozami jesień się zaczyna”...

W wielkiej Sali

gdzie dewocja zastępuje
wiarę
przesądy stają się
mądrością
matactwo prawem
stanowią
nienawiść przykazaniem
postaw sukna rwą
matkę na srebrniki
zamieniają
językiem plugawym bredzą
o miłość
tam w Wielkiej Sali
Prawość
w koronie cierniowej
do drzewa przybita
widząc to i  słysząc
płacze z bezsilności


Zabawa z czasem

Nie przestawiłam zegara
tej wiosny
nic nie znaczy dla mnie
letni czas
nadejścia zimy
nic nie wstrzyma
popatrz
jeszcze tylko trzy miesiące
do jesieni
w moim życiu zmiana czasu
nic nie zmieni
w moim życiu wszystko zmieni
Ojciec Czas

Kosmologia

Ten Mocarz
który w balon dmucha
napełniony gwiazdami
co galaktyki rozpędza
i osobliwością
jak petardą rzuca
Ten który życie koduje
by chronić je przed nami
bawi się jak harcerz
w podchody
i z mędrców żartuje


Razem
do twarzy mi z tobą
gdy spojrzenie twoje
jak suknia
a ręce chusta ciepła

tak ubrana
w lustro twych oczu
spoglądam

do twarzy nam z sobą
gdy w jedną stronę
spojrzenia i myśli

do twarzy ci ze mną
gdy patrzę na ciebie
serce słyszy serca bicie

dobrze nam razem
iść

Zaduszki

Mokra trawa, zwiędłe liście
pod stopami
trzask kasztanów i żołędzi
w ciszy grzmi.
Słońca blask matowy
gdzieś za mgłami.
Pamięć zniczem płonie
na cmentarzach
w taki dzień
i ten zapach gorzko-słodki
perfumy jesieni
jak narkoza
na wieczny sen.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz