Czy przekaz zawarty
w formie konstrukcyjnej utworu literackiego, jakim jest wiersz jest
uniwersalnym środkiem komunikacji pomiędzy jego twórcą a potencjalnym
czytelnikiem, a może pozostaje niedopowiedzeniem. Bowiem w konstrukcji wiersza
zawiera się próba opowiedzenia indywidualnej sfery spostrzegania poety. Czegoś
co jest pomiędzy jego wrażliwością, a otaczającą go rzeczywistością.
Pochylając
się nad wierszami młodej mieleckiej poetki Justyny Żelazo członkini Mieleckiego
Towarzystwa Literackiego nasuwa mi się spostrzeżenie, że bycie poetą
zobowiązuje do opowiedzenia indywidualnego świata wyobraźni w sposób
odpowiedzialny bez jakikolwiek prób zawoalowania. Być może wynika to z
osobistych dokonań bo przecież autorka jest zdobywczynią wszystkich dwudziestu ośmiu
szczytów zaliczanych do ,,Korony Gór Polskich”. Wymagało to nie tylko
przygotowania fizycznego ale również pewnej odporności psychicznej w
osiągnięciu zamierzonego i rozłożonego w czasie celu. Można by odnieść
wrażenie, że doświadczenie to obok innych życiowych zdarzeń determinuje jej
twórczość i wpływa na ogląd rzeczywistości. Zbiór wierszy zawarty w jakże
wymownym tytule ,,Istota ze szkła” nie jest formą groteskowego snu w którym
podmiot liryczny kładzie się na otwartej przestrzeni wiersza. On wyraźnie
definiuje przedstawiony określony obszar wrażliwości poetki z pewną formą
odwoływania się do autoironii czy innych zabiegów zrozumienia przeszłości i
rozdygotanej obecnie teraźniejszości. Ten przekaz urzeczywistnia się w
wielu utworach tego tomiku między innymi w wierszu zatytułowanym Nieśmiertelne:
idą
zdrowe
jeszcze
nieśmiertelne
w skarpetkach z nanosprężyn
w skarpetkach z nanosprężyn
niezwyciężone
nie zwyciężają
krok za krokiem
delikatne stopy
krok za krokiem
delikatne stopy
w gruzy
pięknej katastrofy
Odwoływanie się do pośpiechu, ucieczki w nicość nie jest odosobnione w utworach
literackich. Tego typu zapisy odczuć znajdziemy w literaturze polskiej XVI
wiecznego poety polsko-łacińskiego Klemensa Janickiego w Elegii VII – De
se ipso ad posteritatem ( O sobie samym dla potomności) w której
przeszłość postrzegana jest z perspektywy teraźniejszości. Motyw
ten odnajdujemy również a może przede wszystkim w znanych nam wierszach i
balladach Bułata Okudżawy czy Włodzimierza Wysockiego. Taka jest natura bytu.
Od powstania jednostki do jej samounicestwienia w procesie zbioru zwanym
życiem. Nie przezwyciężymy zmienności materii tego świata nie uciekniemy od
własnej biologicznej konstrukcji ulegającej powolnej degradacji podobnie jak
szklana substancja, przeźroczyści staniemy się przeszłością. Uwikłani w
paradoks codziennych trosk, zabiegani w indywidualnym zamyśleniu odchodzimy
niepostrzeżenie. Wiersz pt. Ranni
ludzie:
ósma
zero trzy
ranni ludzie idą
ranni ludzie idą
w mgle
ulica popielniczka
ranni ludzie idą
ranni ludzie idą
zbyt
zajęci
by krzyczeć o pomoc
by krzyczeć o pomoc
grają
cicho
coraz ciszej
coraz ciszej
w
Niewiadomo
To ukazanie losu człowieka współczesnego uwikłanego w swój czas i płynące z
tego konsekwencje. To nie tylko indywidualny tunel drążony w przestrzeni ale
plątanina zdarzeń, różnych przeżyć, budowanie niepozbawione wertykalnych
odniesień. Nie wolno wierzyć tym, którzy mówią, że wszystko jest wspaniałe.
Życie ze śmiercią, zło z dobrem niezmiennie będą toczyć swą walkę do końca
czasów.
Autorka w tym zbiorze nie tylko zagląda w siebie ale przede wszystkim
usiłuje zajrzeć pod podszewkę bytu. To jej obrana droga i indywidualna
strategia. Po lekturze tej poezji odnoszę wrażenie, że poetka wychodzi z tego
obronną ręką czerpiąc z niezmierzonych pokładów zdarzeń. W wierszu pt. Współrzędne pisze: Jestem
tutaj// dwa tysiące osiemnaście lat/trzydzieści cztery dni/jedenaście
godzin/pięćdziesiąt sześć minut/czternaście sekund//odkąd jesteś//położenie/nie
robi na mnie wrażenia/to tylko współrzędne/skąd mogę wiedzieć/czy się
spotkamy//chodzenie po błękitnej kropce/trzyma nas przy sobie/uczy/że początek
lub koniec/na powierzchni sfery//nie istnieje”. To czy to się zdarzy to
kwestia wiary w porządek rzeczy opartego na wewnętrznym przekonaniu.
Indywidualnie odgrywa rolę swoistego katechonu, mocy, pozwala to na ochronę
przed upadkiem, popadnięciem w beznadzieję. Świadomość istnienia tego
,,światła” jest jak ogniwo jednoczące świat wewnętrzny z zewnętrznym. Pozwala
ogarnąć rozumem istotę swojej drogi. W innym przypadku ludzkość nieuchronnie
czeka eschatologiczna bitwa na polach Armagedonu.
Żyjemy w czasach paradoksów. Należałoby zapytać kim jest współczesny człowiek?
Uwikłany w chmurę skrupulatnie gromadzonej wirtualnie informacji czy jest
jeszcze w stanie być wolny! Bo wolni możemy być wówczas, kiedy zrozumiemy
samych siebie. A to przykazanie delfickiej wyroczni leżało u źródła i stało się
podstawą zachodniej cywilizacji.
Wiersz pt. Tłum ,,w służbie szumu informacyjnego/umiera/ tłum takich samych kropel /śmiercią blaszaną w twardych/ramionach/brudnego parapetu//stukają ogłaszają koniec cichną/ w masowym grobie/kałuży/ a miały być ziarnem// niech słońce podniesie/ białym obłokiem/ do góry”. Zakończenie wiersza jest odwołaniem się do nadziei, życiodajnej roli promieni słonecznych, tym wzrostem ,,ziarna” dobra. To zróżnicowanie świata jest zarazem jego pięknem. Trzeba być jak bohaterka Sofoklesa w jego nieśmiertelnej ,,Antygonie”, której bunt przeciwko pokładom ciemności uosobionej w postaci Kreona jest przykładem wartości rodzinnych i wypełnieniem obowiązków wobec siły sprawczej- boskiej.
Wiersz pt. Tłum ,,w służbie szumu informacyjnego/umiera/ tłum takich samych kropel /śmiercią blaszaną w twardych/ramionach/brudnego parapetu//stukają ogłaszają koniec cichną/ w masowym grobie/kałuży/ a miały być ziarnem// niech słońce podniesie/ białym obłokiem/ do góry”. Zakończenie wiersza jest odwołaniem się do nadziei, życiodajnej roli promieni słonecznych, tym wzrostem ,,ziarna” dobra. To zróżnicowanie świata jest zarazem jego pięknem. Trzeba być jak bohaterka Sofoklesa w jego nieśmiertelnej ,,Antygonie”, której bunt przeciwko pokładom ciemności uosobionej w postaci Kreona jest przykładem wartości rodzinnych i wypełnieniem obowiązków wobec siły sprawczej- boskiej.
Warstwa leksykalna wierszy Justyny Żelazo wydaje się w pierwszym wejrzeniu,
zbiorem prostych potocznych wyrazów. Jednak po wnikliwej lekturze budowanych
obrazów – sensów zaczyna się wymykać prostej interpretacji. Autorka jest na
właściwej drodze by zapuścić korzenie i czerpać ze źródeł, które dosięgną. To
przyszłość zweryfikuje czy odnajdzie w nich życiodajną moc swojej poezji. Na
dzisiaj wystarcza poetce, że: ,,istota ze szkła/ ma na obronę//porcelanowy
cień” – wiersz pt. Słonie, jak również to, że,, istotę
ze szkła/ pociesza// porcelanowy cień” – wiersz zatytułowany Odbicie.
Książkę
polecam.
Justyna
Żelazo. Istota ze szkła. Mieleckie Towarzystwo Literackie 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz