Urodzony w 1968 roku we Wrocławiu, obecnie żyje i mieszka w Tarnowie. poeta, filozof, eseista i grafik. Wydał dotychczas trzy tomiki poetyckie
Przez pierwsze 40 lat człowiek żyje, a przez następne lata pisze do przeżyć komentarz - Artur Schopenhauer
- jest we mnie wiele martwych ptaków -
którym już do niczego nie jest potrzebne niebo
zakładam twarz na maskę
nie na odwrót
wiem to nie jest normalne
boję się
więc uciekam do lasu
bo tam nie zadepczą mnie drzewa
widziałem Boga gdy się przebierał
zdjął dogmaty
ale nie wiedział co założyć
wciąż patrzę na niego
nie potrafię odpowiedzieć dlaczego
- byłem chłopcem -
jeszcze wtedy nie wiedziałem
że będę mężczyzną
wszystko płynie
więc i ja płynąłem
byłem chłopcem z psem
byłem chłopcem z łódką
mgła tak pewna siebie
wołała świat nie istnieje
było pięknie
chociaż mówili piękna nie ma
była noc
chociaż mówili nocy nie ma
byłem ja
chociaż mówili że mnie nie ma
- w moim zoo -
za duże były koszty ich utrzymania
za to wciąż są pawiany o których ojciec mówił
popatrz jakie mają dupy
pewnie myślał że przestraszyłby śmierć
gdyby potrafił udawać tygrysa
ma bezpośredni dostęp do wielbłąda
więc musi myć ręce zanim sięgnie po lody
ma dar przenikania przyszłości
potrafi z samych pazurów
przepowiadać głębokość ran szarpanych
mama bardzo dużo szyła
patrzyłam na świat przez oczko igły
byłam więc Calineczką
nałożyła na mnie naparstek
żebym się czasem nie skaleczyła
potem poznałam Piotrusia Pana
był duży ale wydawał taki mały
myślałam pasujemy do siebie
mama zmarła
pozostała maszyna do szycia
bałam się bo igła działa mechanicznie
więc łatwo się skaleczyć
stukot nie daje spać sąsiadom
nachodzą z pretensjami że ich opisuję
jakby mój świat nie mógł istnieć bez nich
przy oknie jaskółki zrobiły gniazdo
mają takie malutkie serduszka
do których się zmieszczę
resztę uczuć pozostawię światu na pożarcie
z życiem tak lekkim
że nie będzie mi ciążyć
nikt w to nie uwierzył
uwierzyła jedynie śmierć
i odeszła z wiarą że jest coś jeszcze poza nią
tylko ja wciąż nie mogę dojrzeć
i samego siebie wykrzyczeć
więc ciszy brakuje kontrastu do zaistnienia
i też jej nie ma
płonął torf
czyli właściwie płonęła ziemia
spalony samochód
podobno dwie osoby zginęły
jest Bóg
i rzucamy go w żywioł a nie w ludzi
a potem na dnie negujemy sens rzeki
która nie jest w stanie tego kamienia przemieścić
blisko mi do księżyca
daleko do słońca
gdzieś pomiędzy powinno być nasze miejsce
chociaż tęsknię za zimą
bo kiedy mówię uszczypnij mnie
mróz szczypie
ale jeszcze narodzi się światło
przecież rodzą się nie tylko ludzie
nauczymy je chodzić
i zaprowadzimy do naszego domu
może to wszystko nie ma sensu
a może gdzieś jest wiatr
który dotyka chociaż sam nie da się dotknąć
nie potrafię się z tym pogodzić
odkąd znalazłem kamień na dnie
zamieniam się w księżyc
który marzy o pięknych snach dla ciebie
który nie potrafi wrócić do domu
bo kim ja jestem
ja upojony wiedzą
a ja w tym koszu
odnajduję wartościowe drobiazgi
budzą mnie odgłosy śmieciarki
a zaraz po niej dzwony z kościoła
kiedy wstaję
z ciężką głową
bo ja król samego siebie
muszę nosić na niej koronę
różnimy się tylko opatrunkiem
odkąd zamieniła pisuar w fontannę
do której po odcięciu ucha spływała
krew van Gogha
byłoby lżej w myślach
co nie jest trudne bo nikt nich nie pilnuje
ministrant ma to w dupie
odkąd poczuł w niej swojego proboszcza
jeszcze sprzed narodzenia
a do ust dodaje smak chleba
i kładę na biurku codzienności
bo wiem że kiedy świeci się lampka nocna
czyta
ale za to w wierszach widać kosmos
bo Go poznałem
dzięki matki wychowaniu
pamiętam jak ssała mój skaleczony palec
żeby krew pozostała we wspólnym krwioobiegu
przykładał głowę do szyny aby poczuć drżenie
pociągu będącego tak daleko że nie było go widać
bo wiedza jest ciszą co spać nie daje
a nie krzykiem do którego człowiek się przyzwyczaja
bo jest lato
mam swoje mieszkanie
więc nie muszę na nie oszczędzać
nigdzie nie wyjeżdżam
więc nie muszę znać rozkładu jazdy
tak wolny
że trzyma mnie tu tylko ciało
chciałabym zamknąć twarz
pamiętać tylko że miała śmieszny tytuł
a jej autorem był Bóg
który potrafi stworzyć własne fakty biograficzne
więc nie wiem po co tworzy moje
przedtem nie przekraczały progu
były jak bezpańskie koty
rzucałam im kilka myśli
a one uciekały do ogrodu
gdzie pozostawiałam oddech
założyć sukienkę z wczesnej młodości
znowu być dziewicą
która naprawdę myśli że mężczyzna nie boli
od życia
nie pasują do kobiecego ciała
i piersi dwa paciorki różańca
to za mało
wielkich piersiach (tylko jak je zawiesić na takich ramionach)
płaskim brzuchu
wygolonej cipce
nie uwierzy że gdy zamykam oczy to zachodzi
słońce na tafli głębszego od skóry jeziora
coraz więcej marmuru
chciałabym wyrzeźbić siebie
doskonałą
więc pozuję podczas stosunku
bez ruchu
jakby promienie słoneczne przechowała ziemia
specjalnie dla ciebie
bo siły grawitacji są bezradne
wobec twojego oddechu
jak na opatrunek
który wygoi jątrzące się zranienia
teraz mężczyzna stojący przy tobie
musi być silniejszy
od wspomnienia
srebra po mamie
czas płynie
nie ma sensu zapisywać datę
jestem w niej tylko elementem
jedynym klockiem który pozostał mi z dzieciństwa
przyjdą zmarli
zażądają żebym selekcjonował wspomnienia
ale ja nie mogę tego zrobić
znam bowiem obydwie strony medalu
choć nie dostałem żadnego
znać to nie znaczy dotykać
lecz przenikać
a przy tym sam znikam
znowu pogryzała książki
kazałem przyjść jutro
z rodzicami
zaraz się uspokajam
po co powracam do tamtych wydarzeń
przecież potrafię łączyć a nie dzielić
na poprzednim koncie na facebooku
pięknie pisałem o malarstwie
w komunikatywnym angielskim
niejeden tak się zachwycał
że aż zaprosił do siebie
i w Oslo pod Krzykiem
w Zachodnim Midlands oglądałem Sorrow
niechętnie poszerzam krąg znajomych
zakładam na siebie dojrzałego mężczyznę
ale w nocy odnajduję się w tamtym
młodym człowieku
jest przy mnie
światło nocnej lampki
zapalam
i łączy się w jedno
światło
ciemność
życie
ale to było dawno temu
żeby odciąć cień od siebie
ale wtedy ciebie przy mnie nie było
miałaś swoje życie
ze sterylnym kibelkiem i lśniącą umywalką
lecz spokojnie mów do mnie
w moim wnętrzu wrzątek
już nie dotykam siebie
bo kto mnie opatrzy
anioł stróż dawno odszedł
nie chcę o plamach rozmawiać z obrusem
pytam człowieka
a powinienem zapytać wodę
nie otwieram
już nie wychodzi
ale mówi że będzie dobrze
bo w młodości na wojnie
zabił Antychrysta
nie interesuję się ekskrementami
za mamy byli w nim goście
pozostały zdjęcia
a może i zapach
nawet nie chcę cierpieć za siebie
chcę po prostu się zrozumieć
i ocalenie
i głos który się rozdwoił
na krzyk i szept
i była miłość której nie zadowolił byle pocałunek
najpierw dziwiłem się że to tylko mięso
potem szukałem duszy
kiedyś prowadził sklep z kolonialnymi towarami
nie interesowało nikogo w jakich powstają warunkach
miał bardzo dobrą klientelę
która skończyła w koncentracyjnym obozie
chodzi jak zegarek który ma baterię
więc nie muszę go nakręcać
są to rachunki i ulotki reklamowe
zdarzają się listy zawiadamiające o wygranych w konkursach
ale to już nie ten czas kiedy głowy straconych
przesyłało się na uniwersytety w skrzyniach
wszyscy mają szafy
a w nich własnego trupa
ale ja nie zasadziłem ani jednego
przynosiłem z parku żołędzie
i robiłem z nich ludziki
śmieszny kreator
dla którego ważniejsze jest bycie człowiekiem niż dębem
a zarazem dostrzec ziarenko piasku
więc czy jest powód do satysfakcji
jeśli wszystko jest nieosiągalne
ale zarazem nic to za mało
nie jest moim dziełem
patrzę na swoją twarz w lustrze
i zastanawiam się czyim jest dziełem
ale już za stary na młodość
rozpoczęta partia
muszę ją dokończyć
stracona jest jesień bez złotych liści
a zima bez śniegu
sąsiad pyta co się dzieje
odchodzę
sam nie wiem dokąd
aby pozostawić klucze
ale to ciało kobiety rozbudzało wyobraźnię
a on miał stare obwisłe piersi
pod bardzo długą brodą
bez stosunku
jakby bał się że kobieta nie zaakceptuje
jego nieatrakcyjności
kobiety podążały za nim do końca
aby zobaczyć w samym perizonium
mówiąc jedzcie
do czasu gdy powszechne stało się
racjonalne odżywianie
kęsy łączą w wymiociny
lecz na powierzchni
jest misą na której leży głowa świętego Jana
podczas gdy ciało tańczy nie daje spokoju
już nie gram
nie chcę być pionkiem na szachownicy
bo liczy się tylko ruch
nie ma znaczenia czy pionek jest żywy czy martwy
może to tylko ślady pędzla
po tych którzy nie potrafili pozostawić śladów nad wodzie
bo wszystko płynie
ale ja wciąż myślę że kolejna książka stanie się moim brzegiem
może tylko maleńkim dopływem do tej wielkiej rzeki
mam swoje źródła
ale wspólne będzie ujście
może to naiwne
jako poeta przedstawiam ją jako stan
w którym wszystko się zatrzyma
zatrzyma się moja dłoń na twoim ukochanym ciele
zatrzymają się słowa w wierszach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz