W biblioteczce Mieleckiego Towarzystwa
Literackiego im. Marii Błażków ukazała się nowa pozycja. Jest nią zbiorek
wierszy Zbigniewa Michalskiego, znanego mieleckiego poety, animatora kultury,
aforysty, członka ZLP, a także redaktora rocznika literacko-kulturalnego
„Dygresje”, wydawanego od ośmiu lat w Mielcu.
Nowa pozycja poetycka, zapewne sporo
różniąca się od dotychczasowych propozycji autora, nosi intrygujący tytuł Selfie
z milczącym aniołem. Książeczka jest podzielona na trzy części: Z różnych
szuflad (najobszerniejszy rozdział), Lekkim piórkiem i Bardzo
lekkim piórkiem.
Może zacznę od dwóch ostatnich
rozdziałów, bo są one z sobą powiązane subtelną nicią dedykacji, opisu i
anegdoty.
Część druga w całości poświęcona jest
dość frywolnemu opisowi dzieł malarskich (m.in. Jeannette Sacco-Belli, Margaret Greczi, Laury Gulshani, Lindsay
Rapp). Tworzą ją ekfrazy. Ekfraza (za Wikipedią) – to artystyczny (zwykle
szczegółowy) opis dzieła sztuki w literaturze pięknej (zarówno w poezji, prozie
jak i w dramacie). Może stanowić całość lub część utworu.
Autor dyskretnie dopisuje obrazom myśli
i uczucia, które rodzą się przy obcowaniu z poszczególnym dziełami. Tworzy
jakby ciąg dalszy impresji, w której kobiety z tych obrazów kontynuują swą podróż,
czasem ku pożądaniu, wyrażając się w tańcu, albo ku radości bycia tu i teraz,
tak jak w wierszu Wenus (ekfraza do obrazu Lindsay Rapp):
„odnajdzie własny ideał doskonałości/ zaś ona kapłanka o wielu cnotach/ połączy
węzłem statecznego uczucia/ nawet przeciwne charaktery// rydwanem ciągniętym
przez gołębie/ przekroczą szczęśliwcy wiele granic/ które bez względu na porę
roku/ pachną niczym niezmąconą wiosną”.
Także ku tej interesującej i nadchodzącej
porze roku – wiośnie – zmierzają jego utwory z dedykacjami dla bliskich mu
artystek (Dominika Świątek, Monika Zając-Czerkies, Anita Róg-Bindacz), ale też
dla artysty od smaków kuchni (Kevin Aiston).
W wierszu pt. Gdybym był lepszą
wersją siebie niż jestem podmiot liryczny zauważa: „gdybym był lepszą
wersją niż jestem/ wzbogaciłbym Twój repertuar dawką ciepła/ taką co rozgrzeje
niejedno zabłąkane serce/ sprawi, że marzenia jak kwiaty ozdobią szare dni”.
Autor tych słów droczy się z
codziennością – w której piękno muzyki i tańca artystki wnosi do jego życia
fantazję piękna, wzniesienie ponad prozę życia.
Wiersze z pierwszej części cechują się
większą różnorodnością. Ale w dużej mierze są one dopełnieniem grafiki na
okładce tomiku Doroty Łaz, ale także wymownym tytułem tego tomu Selfie z
milczącym aniołem. Anioł w tytułowym wierszu tomiku słyszy od podmiotu
lirycznego: „a ty jesteś zdumiona sygnałami mojego serca/ jakbyś chciała mieć
patent na nieomylność/ przy oddzielaniu naszych bytów murem chłodu/ który nie
przyda ci sławy ani też chwały”. Zatem jest to anioł, który nie odwzajemnia
naszych sygnałów, może nas nawet odrzuca, przemilcza.
Ale można też powiedzieć, że anioł
spełnia swoją rolę, kiedy milczy – bo nie szkodzi albo realizuje się w formie
artystycznej, gdy budzi w nas podziw, jak w wierszach Halina Poświatowska,
Emily Dickinson, Wanda Rutkiewicz, Jak dobry sen. Anioł,
który upada, nie budzi już takiej sympatii, jak choćby w wierszu Isadora
Duncan: „życie traktowała jak kaprys/ któremu nadawała jaśniejszy blask/ od
wielu spośród najbardziej znanych/ nimfomanek wszechczasów// kiedy poślubiła
sowieckie ideały/ zwabiła czarne chmury na głowę/ sfinalizowała swoją
kontrowersyjną legendę/ podczas wyścigu o pietruszkę”.
Podmiot liryczny tych wierszy bywa
sceptyczny wobec ludzkiej egzystencji, jak choćby w wierszu Przez następnych
siedem pokoleń, kiedy daje odpór zadufanemu kłamstwu, a ten dotyczy kłamstw
serwowanych przez kraj agresora w wojnie toczonej tuż za naszymi granicami. Ale
też Oda do upadłego człowieka, w którym wrażliwy obserwator mierzy się z
ludzką obojętnością w obliczu wyrządzanej krzywdy, choćby przez bezwzględny
internetowy hejt. Ujmuje się też za krzywdą naszych mniejszych braci w Odzie
do bezduszności ludzkiej. Słusznie zauważa, że w patriotyzmie nie
chodzi o wzniosłe deklaracje, kwieciste słowa, ale o codzienną uważność – w
stosunku do bliskich. Ale też stwierdza: „mój patriotyzm mieszka w soczystych
malinach/ z chruśniaku Leśmiana// mieszka w spojrzeniach pogodnych ludzi” (Mój
patriotyzm).
Baczny obserwator zauważa też w Poczcie
pantoflowej ryzyko nowin opierających się na fałszu: „wznieca rozliczne
pożary w sercach i umysłach ludzi/ którzy nie wiedzą czy mają się śmiać do
rozpuku/ czy też ronić krokodyle łzy/ z powodu niemożliwości sprawdzenia
źródła/ a także poszczególnych wątków taniego spektaklu”.
Mamy tu zatem do czynienia z poezją
mocno wpisaną w problemy egzystencjalne naszego czasu, z wrażliwością na rzeczy
prymarne, próbą odróżniania ziaren w mnogości plew (dezinformacji, hipokryzji,
hejtu).
Autor – jak czytamy w notce
biograficznej – obchodzi właśnie 20-lecie pracy twórczej. Można już mówić o
jego sporym dorobku (10 tomików wierszy), napisane przez niego liryki trafiły
też do wielu almanachów literackich o zasięgu ponadregionalnym, był również
odznaczany i nagradzany, m.in. Nagrodą Zarządu Województwa Podkarpackiego.
Możemy zatem z czystym sumieniem
dołączyć się do gratulacji, ale też życzyć autorowi twórczej kontynuacji.
Zbigniew
Michalski, Selfie z milczącym aniołem, Mieleckie Towarzystwo Literackie
im. Marii Błażków, Mielec 2024.
Jan Belcik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz